




Angielka straciła swój dom nagle, została oddana z powodu alergii dziecka. Dom, w którym się urodziła i w którym mieszkała od zawsze, bardzo ciężko to przeżyła, winiła nas za to, nie dała się dotknąć, biła i fuczała, odmówiła jedzenia, myślała, że to nasza wina, że zabrano ją z jej domu i przywieziono w obce miejsce gdzie jest dużo dziwnych kotów. Jak wytłumaczyć kotu, że to nie my ja zabraliśmy, ale to jej ukochana Pani ja oddała, bardzo to trudne, krok po kroku staraliśmy się mała przekonać, że nie jesteśmy źli i że u nas też jest fajnie, udało się dziewczynka poukładała sobie świat od nowa

Dziś to rozbrykany i wesoły kociak, choć o brytku trudno powiedzieć, że jest rozbrykany, mała jest delikatna i zwiewna, gdy idzie wygląda jak kupka kurzu sunąca po podłodze ledwie jej dotykając

Jest młodziutka ma rok, zaszczepiona, na dniach będzie sterylizowana.
Rosjanka to Dollunia kotka w typie syberyjczyka z tego wątku : viewtopic.php?f=1&t=124083










Dollunia przestała być potrzebna, gdy pojawił się u niej brodawczak, nie opłacało się już takiego kota leczyć, wszak ma już pięć lat i za chwile i tak nie nadawałaby się do rodzenia

Trafiła do nas ze zmiana na języku, w strasznym stanie z potwornie sfilcowanym futerkiem, nadającym się tylko do ogolenia. Teraz zdrowa, wysterylizowana szuka domu, to kicia idealna, kocha ludzi, ale nie jest w tej miłości nachalna, bardzo lubi się położyć obok nas tak bliziutko, aby czuć ciepło człowieka, pogłaskana pięknie mruczy. Rano, gdy otwieram oczy zawsze pierwsze, co widzę to Dollunia, która leży na wysokości mojej głowy, tuz obok mnie, bliziutko tak jakby bała się, żebym nie zniknęła.
Bardzo chciałabym, aby dziewczynki znalazły wspólny dom, aby w nowym miejscu miały kogoś, kogo znają i lubią, by kolejna przeprowadzka nie była dla nich kolejnym końcem świata ich kociego świata.