W niedzielę popołudniu zabrałam Zorkę do siebie na tymczas. Koteczka bardzo kiepsko wygląda, choć może na tych fotkach tego nie widać, jest potwornie chuda i niestety osowiała. Zmartwiło mnie to, że nie chciała nic jeść. Myślałam, że to z powodu stresu, bo nowe miejsce, oddzielono ją od mamy i siostry, ale wczoraj też nic nie chciała i zaczęłam ją dokarmiać strzykawką, a dzisiaj zabrałam do weta.
Jest niedobrze, bo okazało się, że 16 maja, kiedy jasdor zabrała maluszki na odrobaczanie Zorka ważyła 600gramów, dzisiaj waży już tylko pół kilo
Dostała kroplówkę, witaminy i antybiotyk. Nie ma gorączki i nie ma biegunki, ale robi luźne, cuchnące kupy. Jutro podam kolejną kroplówkę z witaminami. W czwartek jedziemy na kontrolę. Niestety dzisiaj nie udało się jej pobrać krwi.
Poza tym mała jest słodka, już na mnie nie fuczy, płacze, gdy zostawia się ja samą, lubi kokosić się na kolanach, choć trzeba ją sobie najpierw złapać. Jednak mama Murka nauczyła ją, że jak pojawia się człowiek, to trzeba wiać, co sił w małych nóżkach. A, że sił mało, to i złapać Zorkę nietrudno.
Myszko2302, wizyta u weta kosztowała 60zł., w zoologicznym zapłaciła 26.50zł. Proszę o przekazanie tej kwoty jasdor.
No i w czwartek kolejna wizyta u weta.