Dzis w nocy koty powrocily z wygnania. Od Wielkanocy zamykalismy sypialnie, zeby Morgan nie obsikal lozka. Wczoraj postanowilismy zaryzykowac bo tesknimy za nim
Koty oba spaly z nami, chociaz ja mialam stresa jak tylko tracilam Morgana z oczu. Ale ostatecznie polozyl sie miedzy mna a TZ, przyszedl do niego Cini Mini, wypucowali sie po uszkach i poszli spac. Ale jak! Mamy lozko o szerokosci 160 cm. Z jednej strony, na samym brzegu ja, z drugiego brzegu TZ, a na ponad metrze posrodku, rozciagniety na cala dlugosc, w poprzek Cini Mini. Na pleckach. Nawet TZ sie ocknal zeby zobaczyc kto go spycha z lozka. Morgan jak zwykle zajal miejsce w nogach po mojej stronie (jestem mala, w nogach jest pol metra wolnego lozka i nikt go nie wystrzeli jak z procy. TZtowi zdarzylo sie jednym kopnieciem "wystrzelic" kota z lozka.