Pisała do mnie pani od Rudaska, teraz ma na imię Klakier

Dostał nowego przyjaciela - kocurka norweskiego z jakiejś hodowli spod Bydgoszczy, o którym wiedziałam, że będzie, tylko nie wiedziałam kiedy do niej dotrze, z racji tego, że to maleństwo. Ponoć kocurki się polubiły i tak szaleją razem, że aż za bardzo. To mnie cieszy, bo Rudasek był naprawdę towarzyski, a po jego wyjeździe mój kocurek, dostał depresji i tak za nim tęsknił, że nie chciał jeść. Teraz jest lepiej, ale nigdy go takiego wcześniej nie widziałam. Aśka z Fundacji mi mówiła, że kocurki zawsze się dobrze dogadują i nigdy nie mają ze sobą problemów, a ja cały czas sądziłam, że to kocurek i kotka są w lepszej komitywie, a nieprawda. Pani przez jakiś czas będzie trzymać Klakiera tylko w domu, ale później będzie miał możliwość wychodzenia. Wiem, że nie ma tam ulicy, bo to daleko od jakiejkolwiek cywilizacji i innych domów. Nie myślcie sobie, że ten dom i ta pani to wioska klasy D a kocurek to do łapania myszy. Ja sama byłam w szoku, że pani to bardzo elegancka, inteligentna i dość zamożna kobieta i dodatkowo miła i ciepła. Teraz tacy ludzie zamieszkują wsie pod Toruniem i Bydgoszczą a nie typowi rolnicy. No cóż, w moim domu zrobiło się ciut ciszej, bo to Rudaś najwięcej szalał, zdecydowanie czuć jego brak.
Z moją chorą na raka Frezją też nie jest różowo, dziewczyna jest coraz bardziej apatyczna i codziennie ma strasznie zaropiałe jedno oko. Poza tym to ucho z nowotworem zaczęło krwawić, nie wiem czy ona sama je rozdrapuje, bo nie zauważyłam, czy poprostu krwawi, bo nowotwór się rozrasta i gdzieś tam naciska na tkanki.
Ps. Agata możesz ściągnąć ogłoszenie Rudaska z AleGratki, chyba, że już go tam nie ma, bo nie miałam czasu zerknąć.