WAW-Mikunia. Bardzo smutno.

Dziś już chyba nie, bo Marzenia11 poszła oporzadzić swoje towarzystwo. Może jeszcze coś napisze. :roll:

Kciuki!

Patrzą na mnie cudne, bursztynowe, okrągłe oczy..
Łepetynka lekko przekrzywiona, jakby nie wiedziała, czy to co się dzieje to coś dobrego, czy kolejne zło, beznadzieja w jej życiu...
Zawsze mnie porusza gdy kot rzuca się na jedzenie, ale żaden z moich wolnozyjących kotów, ktore złapałam nie jadł w taki sposób. szybko, niespokojnie i z niedowierzaniem, ze miska się znowu napełniła. Ona łapczywie wylizywała każdy skrawek, dosłownie milimetr miseczki a potem jej spojrzenie mowiło: nie, zdawało mi się, ze tu było jedzenie.... to nieprawda, to sie nie powtórzy...

Siedzi w transporterku, wciśnięta w jego tył - standard.

Marzenia11 pisze:Patrzą na mnie cudne, bursztynowe, okrągłe oczy..
Łepetynka lekko przekrzywiona, jakby nie wiedziała, czy to co się dzieje to coś dobrego, czy kolejne zło, beznadzieja w jej życiu...
Zawsze mnie porusza gdy kot rzuca się na jedzenie, ale żaden z moich wolnozyjących kotów, ktore złapałam nie jadł w taki sposób. szybko, niespokojnie i z niedowierzaniem, ze miska się znowu napełniła. Ona łapczywie wylizywała każdy skrawek, dosłownie milimetr miseczki a potem jej spojrzenie mowiło: nie, zdawało mi się, ze tu było jedzenie.... to nieprawda, to sie nie powtórzy...

Siedzi w transporterku, wciśnięta w jego tył - standard.

Nie przewidziałam, ze jest taka malutka...ze strachu... wcisnęła mi się za kuchenkę gazową. Szlag - nie posprzątałam tam :evil:

Wyszla?

Jak nocka minela?

Marzenia11 pisze:Nie przewidziałam, ze jest taka malutka...ze strachu... wcisnęła mi się za kuchenkę gazową. Szlag - nie posprzątałam tam

Kota ci posprząta. Nie marudź. :ryk:

Wyjdzie, wyjdzie - na pewno :ok:

Marzenia, dzięki za spot :piwa:

Ald Mruśkowo dzięki za pozdrowionka :1luvu:

A za Nadziejkę mocne :ok:

Musiała wyjść, żeby zjeść mięsko i chrupki, również cos jest w kuwetce, ale jeszcze nie sprzatałam. Niestety mocno sapie i ciężkawo oddycha więc zaraz (hm... meksykanka?

) zabieram ją do weta - razem z inną eks-szczytniaczką.; Nie ma sensu czekać na rozwinięcie się jakiegoś choróbska. Tym bardziej, ze nie ma wypływu z noska ani z oczu więc nie chcę, aby się to umieściło w górnych drogach ddechowych i zlazło gdzieś głębiej. Poza tym trzeba pannę odrobaczyć i odpchlić, a potem niech już sobie siedzi gdzie chce i robi co chce. :wink:

O, to pewnie, że preglądzik trzeba zrobić :ok:

A masz srebro i beta glukan?

srebra nie mam, beta mam i już wczoraj jej dałam.

No ładnie, ładnie - znowu kociowóz?
To jak będziemy wyjeżdżać - dzwonię i za 15 minut jesteśmy.

Ale Mila 1-sza w kolejce co?
Bo to naprawdę trudny kot... do zgryzienia i wolałabym mieć to z głowy :twisted:

To dobrze, że dałaś, na pewno nie zaszkodzi.

Meksykanka, jesteś wielka! :ok:

Marzenia też :aniolek:

Nadzieja jest piękna, dzięki Wam dostała szansę :ok:

meksykanka pisze:No ładnie, ładnie - znowu kociowóz?
To jak będziemy wyjeżdżać - dzwonię i za 15 minut jesteśmy.

Ale Mila 1-sza w kolejce co?
Bo to naprawdę trudny kot... do zgryzienia i wolałabym mieć to z głowy

no własnie z racji tego, że Mila będzie dłużej i może mieć wielkie wokalizacje to wolałabym Mikę jako pierwszą - żeby się potem wrzasków nie wystraszyła i/lub - co gorsza - nie chciała naśladować :evil:

zobaczymy.

Mnie zawsze zadziwia w jakim szybkim tempie taki odłowiony koteczek potrafi zjeść spora porcje i ja w sobie utrzymać.
A stresu ze zmianami to ona ma na pewno sporo, ale chyba intuicyjnie czuje, że to zmiany na lepsze.

WAW-Mikunia. Bardzo smutno.

Kto przegląda forum