szatan_lucyferia pisze:Nikt nie neguje aspektu celowości zakupu wyprawki i uświadamiania ludziom, że posiadanie kota kosztuje.
Nie uważam,żeby stresowanie zwierząt miało jakikolwiek sensowny aspekt.
Jakie stresowanie? Uważasz że w klatce w schronisku, w otoczeniu wielu wirusów, szczególnie niebezpiecznych dla małych kociaków są mniej zestresowane i mają większe szanse na przeżycie? Każdy, kto widział jak jest w schronisku i zna tamte reali powie Ci że kociaki w tamtym sklepie mają sto razy lepiej.
To może w punktach:
PLUSY:
- tysiąc razy mniejsze ryzyko zachorowania jest w sklepie niż w schronisku
- dostają dużo lepszą karmę (RC Kitten, Animonda w sklepie, w schronie w najlepszym przypadku Whiskas i Kitekat - w najlepszym przypadku)
- mają szansę nauczyć się korzystania z kuwety dzięki czemu nie zostaną oddane jako niekuwetkowe (w schronisku śpią na gazetach a w kuwecie mają też gazetę niepociętą, czyli załatwiają się na tym samym na czym śpią)
- mają nadzór kilku osób (na pewno są częściej głaskane niż te które są w schronie, pilnowane czy jedzą i w jakim są stanie) plus opiekę weta dochodząco (wet jest wetem "skelpowym", czasem tam zachodzi) oraz w razie choroby są zabierane do TOZu na leczenie (może daruję sobie porównanie tego z możliwościami schroniska)
- mają o wiele większe szanse na adopcję, bo sporo osób nawet nie wie gdzie jest schronisko a już dojechać na zadupin gdzie dojeżdża tylko jeden autobus też nie jest łatwo
- wyprawka weryfikuje zdolności finansowe przyszłego domu do zapewnienia opieki kotu - dobra karma, wet, to wszystko kosztuje (jak już pisałam jak ktoś ma wyprawkę to kupuje karmę, a pewne domy nie kupują nic)
- osoby które tam pracują prowadzą kącik adopcyjny od kilku lat (wcześniej prowadziły w Galerii Dominikańskiej - większość ludzi to osoby stamtąd) i wiedzą jak mają weryfikować domy, na co zwracać uwagę, wiedzą też kiedy kociak wykazuje oznaki choroby
- mają stały kontakt z wolontariuszami i inspektorem TOZu od spraw kocich, umowy podpisywane są przez TOZ, zawsze jest możliwość sprawdzenia poadopcyjnie takiego domu (i TOZ robi to częściej niż schronisko)
- promowanie adopcji zwierząt
MINUSY
- ideologiczne podejście do tematu "sprzedawania" zwierząt (osobiście wolałabym aby w zoologach nie sprzedawano zwierząt dzikich - np. żółwi, papug, węży, pająków, które to zwierzęta nie są zwierzętami domowymi i powinny żyć na wolności i być dzikie; koty dzikie nie są i też sprzedawane nie są)
- stres (w sumie w plusach bo na 100% jest mniejszy niż w schronisku a o takiej alternatywie mówimy, no ale niech będzie jako minus)
Dla mnie sytuacja jest jasna jak słoneczko.