W schronisku chodził ciągle zasmarkany, w wyniku czego stracił oczko drugie też nie jest w najlepszym stanie ale widzi na nie. Dodatkowo był ciągle trzymany w ciasnej klatce bo inaczej inne koty nie dały by mu dojść do miski. Pół roku temu został siłą zabrany ze schroniska. Pod troskliwą opieką lekarzy zaczął dochodzić do siebie. Katar powoli mijał a kocurek nabierał ciałka. Ostatnio jednak pogorszyło mu się. Na nowo kicha i ciężko oddycha, bardzo schudł. Lekarze podejrzewają chorobę układu immunologicznego dlatego należałoby wykonać testy które jak wiadomo do najtańszych nie należą.
W niedzielę rozpoczyna się remont azylu i on pochłonął też spora część pieniędzy. Nie można jednak odłożyć go na potem, bo życzliwi sąsiedzi donieśli ostatnio do straży miejskiej, że rzekomo śmierdzi na klatce.Funkcjonariusz który przyszedł na kontrolę nie zauważył rzekomego fetoru, kotki wytulił i przyjął nasze zaproszenie na kawkę po remoncie.

O azylu p. Haliny można poczytać tu:http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=120696&hilit=Fip
Oto Gucio (zdjęcia robione wczoraj komórką, więc jakość nie najlepsza):

