
Moderator: Estraven

felin pisze:No to dobry jestMnie się wydawalo, że tylko Main Coony przynoszą do domu upolowane kury!
andua pisze:felin pisze:No to dobry jestMnie się wydawalo, że tylko Main Coony przynoszą do domu upolowane kury!
![]()
![]()
![]()
Weź mnie nie strasz! jego dziadek był rasowym main coonem! a kur tu u sąsiadów pod dostatek, szczególnie jak perliczki zapędzą się do mojego ogrodu, to zaczynam się bać, bo to takie egzotyczne, a jeszcze jak taka podfrunie ze strachu (a perliczki potrafią się nieco wzbić), to ja już tylko moje koty łapię i zamykam w domu, bo ich reakcje mówią same za siebie. Kury nie ruszy, ale jak taka umie fruwać, to już dla niego nie kura tylko dziki ptak! Po tym zającu, to strach się bać.
Małgocha Pe pisze:No i o czym wasze wpisy świadczą ?
O tym że kot regularnie karmiony będzie nadal tępicielem myszy szczurów etc.
Powinni to przeczytać debile którzy myślą inaczej.
izka53 pisze:Moja Misia sterylizowana, regularnie mychy i nornice na wycieraczce zostawia, jak była młodsza, to zywe do domu przynosiła. Zaznaczam, że urodzona przez niewychodzącą kotkę, czyli matka nie nauczyła ją polowania. Zaczęła myszy łowić jeszcze przed sterylizacją, jak miła jakieś 7 mies, teraz ma 4 lata, ciągle łowi, ale nie zjada, w ogóle nic surowego niestety nie je.
Ptaszki też się zdarzają, sikorki, bo u mnie ich zatrzęsienie.
Generalnie to tak właśnie powinno wyglądać, że dobrze odkarmiony kot łowi, ale nie zjada, znika ryzyko zatrucia myszką, która wpierw zjadła trutkę
andua pisze: Ale walki o zabranie mu jego zdobyczy, źle wpływają na naszą relację - kot traci zaufanie i przestaje przynosić je do domu, a na dworze se w spokoju i tak zjada.
felin pisze:Ja tylko powtarzam to, co powiedzial mi kiedyś na wystawie facet, który przyjechal z Main CoonemOsobistych doświadczeń nie mam.
andua pisze:
Ale - w końcu NIE DŁUGOŚĆ, TYLKO JAKOŚĆ ŻYCIA KOCIEGO SIĘ LICZY.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue, stara panna i 50 gości