moj biedny Misza nic nie je od 3 dni nic nie jadl, dostaje tylko ciagle leki, kroplowki, probowalam go dzisiaj nakarmic zmielonym ugotowanym indykiem, ale wszystko zwymiotowal
dziwne jest tylko ze qupersona zrobil, ciekawe czym??
czy to normalne przyrobalach??
kciuki za zdrowko malenstwa mile widziane...
no i jeszcze byla przygoda z Emilem - oba kotki byly u weta, Emil wracal w koszyku (po raz pierwszy i ostatni), bo Misza zajal transporter, taxi podwiozla nas pod klatke, weszlysmy z towazystwem do srodka i w tym momencie Emilowi palma odbila wyskoczyl z koszyka i uciekl z klatki, prosto w krzaki!!!

ja rzucam prawie transporter i za nim dyla (podobno zielona sie zrobilam na twarzy) jak komandos wypadam z klatki, jakis pies przbiegal sobie wiec rzucilam mu stanowcze: WON!! pies spojrzal i.... uciekl

musialam brzmiec przekonujaco
ja rzucam sie w krzaki i nie widze Emila (juz widzialam nocne poszukiwania z latarka, rozwieszanie ogloszen, zwiedzanie smietnikow i okolicy) i nagle patrze siedzi, ogon jak szczotka od butelek i gapi sie na mnie, wiec zaczelam go wolac najlagodniejszym glosem na jaki mnie bylo w takiej sytuacji stac. kot nie reaguje ale przemieszcza sie blizej klatki ja za nim i subaniec nagle wskoczyl na skrzynke z kablami, wiec rzucilam sie i drania pojmalam w objecia swoje.
w takich kajdaniastych przytulancach kot dotarl do domu, probowal protestowac jeszcze w windzie ale udalo sie!!
godzine dochodzilam do siebie!!! dran paskudny
oczywiscie zostal wycalowany i obejrzany dokladnie, ale nic sobie nie uszkodzil chodzac po ziemi w krzakach....uffff