Ciotka ze wsi powrócona, zaraz coś musi pokombinować z sikunem
Meg, może pożyczę Ci SSCata (prod. by Multivet), hmm?
-To wygląda jak odświeżacz powietrza, działa na fotokomórkę, psika z głośnym syknięciem sprężonym powietrzem + czymś (praktycznie bezwonna mgiełka). Psika prosto w nos! To jest genialne urządzenie, w przypadku mojego kota okazało się 100% skuteczne już po jednokrotnym fuknięciu kotu w nos. Kot odlatuje po takiej konfrontacji (przynajmniej mój zwiał gdzie pieprz rośnie), więc jeśli Munia będzie miała otwarte drzwi, to może...zatrzymać się u sąsiadów lub w Otwocku
Mój sikał na tapczan, a ja w życiu nie przeżyłam pedagogicznej porażki z żadnym moim kotem, więc przetestowałam wszystko dostępne na rynku ( + pakiet dobrych rad), ale tylko SSSCat okazł się skuteczny. Potem jeszcze przez jakiś czas SSCat stał na łóżku z wyłączoną fotokomórką, a kot nie zbliżał się do niego.
Uprzedzam pytania, nie została mu żadna trauma- śpi na tym tapczanie, ale zwyczaj sikania minął bezpowrotnie...
'Karcenie' spryskiwaczem jest dobre gdy ma się kota cały czas na oku, a nie gdy kryptyczny kotek, zamknięty z swoim pokoju sika na meble, bo -z tego co rozumiem- ona się nie afiszuje z obsikiwaniem, ani też nie sika Wam do łożka (i oby tak zostało!)- a OCZYWIŚCIE psikanie na kota post factum nie ma sensu. To inna sytuacja.