Hannah mialas rację było super. Wczoraj sie skonczyło.
Dzisiaj juz nie jest super
Obudziłam sie dzisiaj około 5.00 i nie mogłam juz spac, dziwiło mnie, że nie ma obok mnie Kociołka ( Hipcia spała z Kasią ) . Nie było go nawet po dłuższej chwili co było naprawdę nei typowe. Postanowiłam wstać i poszukać łobuza.
Znalazłam go w przedpokoju zasikanego i we własnych odchodach.

Tylne łapy miał wyciągnięte i bezwładne, przednie podkurczone i nienaturlanie przekręconą głowe.

Cięzko oddychał i co jakiś czas wył.

Owinełam go kocem i połozyłam na wersalce.

We łzach i panice zaczełam przeszukiwac internet w poszukiwniu weta. Wydzwaniałam pod wskazane numery ale nikt nie chciął odbierać.
W przystępie rozapczy zadzwoniłam do Baski Horz ( Baśka przepraszam ), ale chyba miała komórkę wyłaczoną. Potem obudziłam zaprzyjaźnionego weta, ale pod podanym mi przez niego adresem też nikt nie odbieral.

W końcu dodzwoniłam się do lecznicy w Gliwicach i tam pojechaliśmy. Wet stwierdził, że kot jest w agonii i pewnie umrze w ciągu kiku godzin.

Na moje zaryczane prośby zabrał go do szpitala pod kroplówkę i tlen. Kazał wracać do domu i przyjechac o 17.00 ale u nas problem bo jest Aida o 19.00. Wobec tego kazał około 14.00. Gdyby coś ....wcześniej ... Obiecał telefon.
Czekam...