Kolejny wątek z cyklu:
Umrzeć - tego nie robi się kotuPółtora miesiąca temu trafiła do mnie kotka, mieszkająca do tej pory kilka bloków ode mnie. Klasyczna historia - Pani zmarła nagle, kotka została w pustym mieszkaniu. Pani nie miała rodziny, a sąsiedzi, którzy porządkowali mieszkanie, nie mieli pomysłu co zrobić z kotką.
To znaczy pomysłów, które podpowiadało otoczenie, było kilka - wypuszczenie "na wolność", uśpienie albo schronisko-mordownia.
Sąsiedzi nie chcieli skrzywdzić kotki - dokarmiali ją i szukali pomocy - jednak zbliżał się czas, kiedy trzeba było opróżnić mieszkanie. Trafili w końcu do mnie, pojechałam zobaczyć kotkę i zabrałam ją.
Była przerażona i bardzo chuda...
Nazwałam ją Marysia - po pierwsze jest sierotką, a po drugie trafiła do mnie w imieniny Marii.
Nie znam jej przeszłości - sąsiedzi wiedzieli tylko, że mieszkała z Panią od kociaka i nie wychodziła. Nie wiadomo ile ma lat - weci ocenili ją na 6.
Marysia jest już po kastracji. Prawdopodobnie dostawała zastrzyki lub tabletki antykoncepcyjne, bo macica była powiększona, a zamiast jednego jajnika była wielka cysta. Wycięto jej też kilka guzków na listwie mlecznej.
Marysia jest też już odrobaczona, zaszczepiona i zaczipowana. W przyszłym tygodniu będziemy robić ząbki, bo ma paskudny kamień i kilka zębów do usunięcia.
Marysia jest przesłodką koteczką. Uwielbia ludzi - jak tylko z nią jestem, cały czas gada, ociera się i barankuje. U weta pozwala sobie zrobić wszystko, pod warunkiem, że jest u mnie na rękach. Tak na przykład robiliśmy usg - opierała się o mnie łapkami, przytulona do mojej szyi, a wet sprawdzał jej brzuszek
.
Niestety nie lubi innych kotów. Bardzo nie lubi. Od początku ma swój oddzielny pokój, ale próby integracji się nie powiodły. Atakuje inne koty i mimo, że one uciekają, Marysia nie odpuszcza, biegnie za nimi i bije. Dlatego teraz siedzi sama w swoim pokoju, czasem tylko zamykam koty w sypialni, a ją wypuszczam na resztę mieszkania.
Miała też trochę problemów z siusianiem poza kuwetą, ale odkąd zaprzestałam prób poznawania z kotami, przestała. Myślę, że sterylizacja i RC Calm też pomogły.
Zrobiłam jej na razie tylko Allegro. Więcej ogłoszeń będzie jak pewna ciocia wróci z Krakowa i zrobi Marysi ładne fotki
A to jest Marysia: