Megana pisze: (...)odmawia innych czynności pielęgniarskich, takich jak użalanie się nad pańciowym biednym losem, gotowanie specjalnej zupki, głaskanie po główce, podawanie chusteczek i parzenie gorącej herbaty. ...
Biedna Pańcia, biedna... -lazaret ma w domu
Gabunia chora..., Pańcio chory...
Przypuszczalnie nieprzyzwyczajony organizm Pańcia mógłby nie wytrzymać nadmiaru pańcinej troski

(otulania pierzyną, serwowanego rosołku [u Was w takich sytuacjach podaje się...bulion warzywny?], ale herbatę zaparz i jakiejś malinowej naleweczki dodaj, Meg. To będzie dobrze spożytkowana energia, zwłaszcza jak wyjdziesz za dom i zobaczysz ile drewna do porąbania zostało...

A zima nadal nie odpuszcza...
I kierowca niezbędny.
Czysto utylitarna kalkulacja -Pańcia należy utrzymywać w należytej sprawności, a jak coś szwankuje- niezwłocznie sprawność przywrócić.
[Meg, Ty wykasuj potem mój post, bo Pańcio mnie przy najbliższej okazji psami poszczuje...]
Megana pisze: (...)może to jakaś aluzja to gabuniowego charakteru, który specjalnie od pańciowego się nie różni. Z tym, że Gabunia używa zębów, a pańcia języka i gruczołów jadowych....

No popatrz pani, u mnie w pracy sugerują, że ze mnie jad każdym porem skóry tryska!
I podobno język żmii posiadam [dziwne, żadnego rozwidlenia nie zauważyłam, choć wielokrotnie sprawdzałam

] i żadnej okazji nie przepuszczę żeby się nie jadowicić
Ale sprawność moich gruczołów jadowych utrzymują pracowe "paprotki"- idiotki, których IQ plasuje się na poziomie dżdżownicy.
Ale..., ale..., a propos idiotek i jadu.
Od początku moich kontaktów z wydziałem d/s ochrony środowiska domniemywałam, że to przechowalnia paniuś z zaawansowanym matołectwem, a ostatnio zyskałam taką pewność (przynajmniej w dwóch przypadkach).
Odnosiłam wypożyczoną klatkę-łapkę, podziękowałam, i coś napomknęłam, że nie była potrzebna, bo -jak zwykle- ręką kota złapałam
[jedyne co mi zostało po kocie, to ślady kłów na przegubie ręki...

].
-No i wypuściłam wydziałową paniusię na zwierzenia...
Że to trzeba uważać, że rękawice nie wystarczą, bo jej mamusię kiedyś ugryzł kot (pomimo rękawiczek) i wylądowała na zakaźnym, z powodu -uwaga! uwaga!- JADU KOCIEGO
Próbowałam się dopasować do poziomu pańci i natychmiast dorzuciłam, że koty oddech niemowlętom wysysają, na grdykę się rzucają..., ale nie widząc spodziewanego efektu wróciłam do wątku jadowego i upewniłam się, że mówimy o tym samym gatunku. -Że o kotach, nie o żmii, pająkach czy choćby ropusze. I że nie pomyliła tej tajemniczej -nieznanej mi dotychczas -choroby, choćby z chorobą 'kociego pazura', zakażeniem chlamydią, bartonellozą...
Meg, wyobrażasz sobie paniusię odpowiedzialną za sprawy zwierząt, która prezentuje taki poziom?!
A potem było już tylko gorzej, bo dodałam, że dziwi mnie nieporadność weterynarza przy przekładaniu kota do klatki, że sama musiałam założyć rękawiczki i go wyręczyć, że to dlatego, że nie mają odpowiednich klatek [są - ale nie w tej lecznicy-takie specjalne klatki z przesuwanymi ściankami, żeby można było unieruchomić agresywnie zachowujące się zwierzę; albo choćby takie z dostępem z dwóch ston], że kot był trzymany w klatce dostosowanej rozmiarami raczej dla chomika czy królika (mój chomik miał większą), i czy gmina w przetargu stawiała jakiekolwiek wymogi w kwestii warunków, w jakich zwierzęta mają być przetrzymywane podczas kilkudniowej hospitalizacji.
No i tu paniusia się rozwinęła, i wygłosiła kolejną mądrość, że OCZYWIŚCIE gmina żadnych wymogów nie stawiała, a kot po zabiegu powienien mieć tak MAŁĄ KLATKĘ żeby NIE MÓGŁ SIE OBRÓCIĆ

, bo sobie szwy wygryzie.
Uzmysłowiłam jej, że teraz zakłada się szwy śródskórne, które nie są tak b.proste do wygryzienia, i że rozmiar klatki ma się nijak do szans na wygryzienie czy rozlizanie rany.
Zasugerowałam również, że najlepsze w takim razie byłyby DYBY, bo nawet w najmniejszej klatce kot może się ZGIĄĆ żeby sięgnąć do brzucha...
Ale, że- wg mnie- nie powinien leżeć w swoich odchodach, bo w tak maleńkiej klatce leży, je i załatwia się w jednym miejscu.
Rozpacz!

Ale może ja się mylę, może to właściwa osoba, na właściwym miejscu?
