w tym sęk, że mam sukę z zapadnięciem tchawicy i problemami przełykowo-żołądkowymi. do tej pory nie wygrzebałam się z długów zaciągniętych na jej operacje. badania+leczenie+dieta to już jest spore obciążenie
studenckiego portfela, a z nauczycielskiej emerytury babci też na testy będzie ciężko wyszperać kasę. dodatkowo - to ja płacę za jedzenie i profilaktykę już obecnego kota [a moje zwierzęta jedzą lepiej ode mnie]. na takie utrzymanie jeszcze 2 mi wystarczy [plus babcia się dorzuci], na dodatkowe badania zwyczajnie nie mam. nie wiedziałam tylko, że muszę się tłumaczyć z silnie ograniczonych funduszy

wyprzedzam ewentualne zarzuty 'to znajdź pracę' - to proszę mi rozciągnąć dobę do 48h, bo nawet 36 to by było za mało, żebym mogła pogodzić swój kierunek studiów z pracą. nie mam też uzdolnień manualnych [ani czasu] pozwalających na stworzenie chwytliwego rękodzieła, którego sprzedaż pozwoliłaby mi na sfinansowanie testów. zbiórka na roku graniczy z cudem - ci, co chcą pomagać finansowo i mają ku temu warunki, ładują kasę w leczenie porzuconych psów i kotów rezydujących na klinikach i sterylki/kastracje bezpańskich łapanych na własną rękę. reszcie z gardła nie wyrwę na siłę.
pixie65 pisze:Dziwię się, że wolisz ryzykować ściągnięcie kota z innego miasta, nie mając gwarancji, że się zaaklimatyzuje.
Kubusiowa jest młoda, co na podstawie tego, co przeczytałam na forum, daje jej baaardzo duże szanse na zaaklimatyzowanie. a oprócz tego - miała już kontakt z psem i nie ma dramatów, co dla mnie jest jedną z kluczowych kwestii. a to zagadnienie stoi pod wielkim znakiem zapytania w przypadku wszystkich kotów od Kasi D. kajam się niezmiernie i błagam o przebaczenie, że nie stać mnie na szastanie kasą na testy dla wątpliwego kota. chcesz - podam Ci na priv nicka mojej rodzicielki, jest na forum, dosyć aktywnie się udziela. spróbuj ją przekonać, żeby dała mi pieniądze na testy. jak się uda - osobiście będę biła pokłony przez następne 10lat, że o peanach na Twą cześć nie wspomnę.
a przede wszystkim, w życiu by mi przez myśl nie przeszło, że będę rozliczana z tego, którym kotem poważniej się zainteresujemy i na podstawie jakich kryteriów dokonamy wyboru

nie będę mydlić, słodzić, ale to mnie osobiście dość silnie zniechęca do wzięcia któregokolwiek z kotów, o których wspomniałaś.
nic innego mi nie pozostaje, tylko serdecznie podziękować za te kolejne miłe słowa z Twojej strony. oby tak dalej
