mam nadzieje ze tak bedzie
Emil nawet da sie wziac na rece wycalowac i nawet mnie przez chwile pociumkal i pougniatal jak to bywalo w jego zwyczaju wczesniej, ale maly nam przerwal bo wskoczyl mi na kolana i tego juz bylo dla Emilka za duzo

maly wymoscil sie wiec na moich kolanach a Emil bawil sie z moja reka (tzn. troche sie na niej wyrzyl, znowu jestem podrapana i pogryziona, jednym slowem nie wypre sie ze mam kotka w domu

)
dopisze krotka relacje z ostatnich dni:
stan na dzisiaj wyglada nastepujaco - maly jest diabelkiem, wciaga jak swinka (swoje i Emilka), ciagle chce byc glaskany i mietoszony, juz sie zaczyna buntowac przy czyszczeniu uszu
a Emil jest smutny i obrazony.... najbardziej na mame (bo maly ciagle sie kolo niej kreci, gdzie mama tam maly, mama usiadzie kotek na niej, mama chodzi, kotek za nia, przylepil sie czy co??) niestety Emil sie troche dzikus zrobil, nie chce byc glaskany, odwraca ostentacyjnie glowe w druga strone jak sie go wola, mamie na kolana nie wskoczy (bo zawsze sa zajete przez malego, a ta duza gapa, zamiast go zwalic to odchodzi

)
a mi smutno razem z nim..... staram sie pocieszac ze to przez te upaly...
biedny Emilek gapcio