Nie tak miała wyglądać reaktywacja wątku .................
Wczoraj wieczorem zasnęła na zawsze Sokółka.
Moja mała asystentka, zawsze blisko mnie, czy to w łóżku, czy przy stole, czy nawet w kąpieli. Zawsze obok, spragniona przytulania i pieszczot. Mała gaduła która swoim lekko skrzeczącym pomiaukiwaniem budziła mnie i usypiała.
Trafiła do mnie w marcu 2010 jako Jokotowy tymczas i jak każdy tymczas u mnie szybko została wiecznym "tymczasem". Od ponad roku borykaliśmy się z psującymi się nerkami. Ostatni miesiąc to była walka o każdy dzień. Walka z góry przegrana. Przyszedł dzień kiedy Jej cierpienie było większe niż ulga jaką mogliśmy Jej dać.
Żyła tylko 7 lat.
[']['][']
Dziś pożegnałem Ją na podwarszawskim cmentarzu dla zwierzaczków.
W tym miejscu chciałbym gorąco, z całego serca podziękować Magdzie za nieocenione wsparcie merytoryczne i praktyczne w opiece nad Sokółką. Najpierw przy samych kroplówkach których Sokółka nie znosiła, potem w ostatnim okresie Magda przejęła cały ciężar opieki, kiedy zwiększyły się ilości leków, kroplówek, zastrzyków. Ja nie byłbym w stanie sobie poradzić. Gdyby nie Magda ten post pisałbym pewnie dużo wcześniej. Dziękuję Ci za wszystko co zrobiłaś dla Sokółki.