» Pt lut 18, 2011 16:52
Re: DT Smarti 2- CARLITKO-podaliśmy mu SAMI pierwszę kroplówkę!!
jest kilka nieścisłości na poprzednich stronach.
nigdy nie zrozumien czemu wciąz są osoby które wypowiadają się bez uprzedniego przeczytania tekstu ze zrozumieniem.
otóż:
jak decydowałam się na wzięcie Carlita poprosiłam o zrobienie mu badania krwi.Powiedziano że zostanie zrobione.przyjechał-pojechałam prosto do weta-badanie zostawiłam do wczytania się wetce-Carlito dostał od razu kroplówkę.
dostał u mnie nie 2 a 4 kroplówki-po kilku dniach moich pytań dziewczyny ustaliły ze w schronie miał dwie kroplówki dożylne i dwie podskórne-(czyli razemi miał 2 dożylne i 6 podskórnych.)a więc wetka uznała że wystarczy.
po kroplówkach zalecono mu dietę nerkową i badania po diecie.
Carlito czuł się świetnie,jadł ładnie tyle że nerkowe dość krótko-potem zdecydował że będzie jadł tylko normalne dlatego wetka dodała mu ipakitine.
Kot czuł się świetnie był wesoły,raz jadł mniej raz więcej-jak wszystkie koty. Dlatego napisałam że"jak tak dalej pójdzie to będziemy szukać Carlitkowi domku" co ,jak może niektórym uda się zauważyć,nie jest równoznaczne z "szukamy Carlitkowi domu"..
Kot czuł się świetnie,jadł,pił,siusiał,miział się,gadał i wszystko co kot robić powinien-nie miałam powodu podejrzewac że został popełniony jakiś bład w leczeniu.
we czwartek lub srodę(dokł nie pamiętam) kot nic przy mnie nie zjadł(ale u mnie koty maja kilka różnych misek z suchym na stałe)to był jedyny taki dzień-natychmiast pojechałam z kotem do weta-wet zbadał kota,stwierdził kał w jelitkach,czyli kot je i to niemało ale może ma zatwardzenie i dlatego nie chce jesć a w zw z tym podał parafinę.
nie chciał zrobić badań krwi ponieważ chciał aby kot był jeszcze na ipakitine.
Po przyjeżdzie do domu w ciągu ok dwóch godz była kupa i kot jadł znowu normalnie.
Powtarzam-wioząc go do weta nie miałam pewności że kot nic nie jadł-miałam tylko takie podejrzenie(jak się okazało błędne) a mimo to nie czekajac na nic udałam się do weta.
W ostatnią sobote kot miał b.duży apetyt az trochę się zaniepokoiłam czy go nie przekarmię,
Natomiast w niedzielę zjadł troche suchego (ok 2 łyzeczek) ale apetyt miał wyrażnie mniejszy w porównaniu z sobotą. wydawał mi sie równiaz troche smutniejszy-podkreślam-trochę.-co nie znaczy wcale że był smutny czy apatyczny.
Ponieważ w poniedz. moim zdaniem się nie poprawiło bo miał jeszcze mniejszy apetyt i zauważyłam że kiciowi nie wraca skóra tak szybko jak w poprzednich dniach(choć pił i siusiał tak samo dużo) to znowu zawiozłam go do weta-
jest objawem bujnej fantazji, Satyrze nazywanie tego zapaścią!
Będac u weta stwierdziłam że nie chcę dłużej czekac i chcę zrobić badanie krwi i ja chce kroplówki bo moim zdaniem kotek jest odwodniony.(w zasadzie pojechałam tam prawie z awanturą choć bardzo ich lubię-więc była to raczej "twarda rozmowa")
po kroplówce kić był jak zwykle.
Po wynikach krwi następnego dnia postanowiono zmienić kroplówke i po niej kić zaczął mieć szalony apetyt(choć dalej nie na nerkowe)
pojechałam do tej lecznicy na kroplówkę tylko po to aby "wydobyć" z lecznicy wyniki badan krwi(nie mogłam pojechac i po prostu wziąc badań nie przywożac kota bo zorientowali by się że przenosze kota gdzie indziej a ja nie jest moim zamiarem obrażanie ich.)
Bezpośrednio z tej lecznicy mając już w reku aktualne wyniki,poprzednie wyniki i kota pojechałam do Sfory.
Wtedy też zobaczyłam że biorąc kota ze schroniska zostałam wprowadzona w bład w istotnej kwestii (zresztą już po raz trzeci przy braniu kota z tego schroniska)-wyniki które jakoby zostały zrobione na moją prosbę przy wydawaniu kota 16-go,tak naprawde były wynikami z 11-go-czyli z dnia kastracji Carlita a więc sprzed tygodnia.
Czyli pogorszenie się wyników kota to nie jest pogorszenie sie ich w porównianiu z dniem kiedy ja wzięłam kota tylko w porównaniu z sytuacja sprzed tygodnia przedtem kiedy ja wzięłam kota.
Kot miał zrobione USG u dr.Marcińskiego i badanie moczu i dopiero te wszystkie wyniki badań zdecydują o dalszym leczeniu kota.Tak więc nie wiemy na pewno czy np.rzeczywiste pogorszenie nie nastąpiło podczas tygodnia w schronie między 11-tym a 16-tym a u mnie np nie nastapiła poprawa wyników-tego nie możemy w tej chwili stwierdzić na pewno ale nie możemy tez stwierdzić na pewno że tak nie było.
Jednak dr.Marciński wyrażnie stwierdził ze juz 11-go w dniu kastracji nerki Carlita były bardzo zniszczone bowiem proces zniszczenia nerek który on zobaczył na USG "musiał trwać kilka miesięcy"-nie stało się to podczas pobytu Carlita u mnie i być może pobyt u mnie spowodował że Carlito w ogóle jeszcze zyje i obecnie ma się świetnie.
Tak naprawde ,patrząc na Carlita u mnie jedynym dniem kiedy miałam podstawy aby być zaniepokojona jego zachowaniem był poniedziałek.
Nie znam się na kotach nerkowych i być może w ogóle nie powinnam była go brać-rozwazałam to...być może znalazł by się ktoś bardziej doswiadczony i wtedy byłoby super..choc nie zauważyłam tłumu chetnych na Carlitka...a więc jest również możliwe że nie znalazł by sie nikt i wtedy już mogłoby nie byc różowo.
I leczę tego kota najlepiej jak potrafię-nie mam dośw z kotami nerkowymi i wszystkie konstruktywne i mądre sugestie sprawdzam,konsultuje i staram się wprowadzić w życie.
Natomiast nie zwracam uwagi na wymądrzanie sie,pouczanie mnie i innych w przekonaniu o swojej nieomylności i rady niewiele wnoszące (bo dawane nawet bez porządnego uzasadnienia i bez uprzedniego przeczytania wątku ze zrozumieniem.)
poza tym ,z szacunku do piszących tu, chetnie odpowiadałabym konkretnie na każdy post, zarzut,pytanie itd. ale najpierw chciałabym aby mój czas i piszących tu w dobrej wierze i objaśniających całą syt. dziewczyn uszanowano przynajmniej na tyle, aby zadać sobie trud przeczytania tego co zostało napisane,zrozumienia tego a nie pisania bez sensu aby tylko pisac (co niestety często zauważam..)