Dziś mija 6 lat odkąd zamieszkała z nami Whisky
Dokładnie 24 lutego 2005 r, późnym wieczorem, sąsiadka zadzwoniła, że przy śmietniku biega rudy kot, że próbowała "wsadzić" go do piwnicy gdzie mieszkają koty, ale się nie dał. Gdy poszłam na wskazane miejsce nikogo nie spotkałam, aby mieć czyste sumienie zakiciałam i spod kontenera wybiegła ruda kocina. Przykucnęłam i wtedy kot wskoczył mi na ręce. Szłam do domu, był mróz i padał śnieg. Kot, którego niosłam był chudy, brudny i bardzo chory. Okazał się kotką, którą umieściłam w łazience nie mając pewności czy doczeka rana. Ruda nie chciała jeść, ani pić, nie skorzystała też z kuwety. Nazajutrz, po wizycie u weterynarza (ostry koci katar, świerzb w uszach i milion pcheł w futerku a na dodatek całkiem spora przepuklina, jak sie potem okazało pourazowa) wylądowała u mojej siostry. Wyglądała wtedy tak:
Pomału dochodziła do siebie chociaż choroba mocno się trzymała. Chciałam ją wyleczyć, wysterylizować i znaleźć jej dobry dom. Gdy jednak okazało się, że Whisky spodziewa się potomstwa wszystkie te plany wzięły w łeb

Po dwóch tygodniach zabrałam ją do siebie - moje syjamy nie były zachwycone. Sonia nie chciała zaakceptować nowej, codziennie dochodziło do utarczek między kocicami. Właściwie to Sonia atakowała, a Whisky nie reagowała. Na szczęście krew się nie lała.

Whisky piękniała i rosła w szerz. Miała ogromny apetyt a ja nie miałam sumienia wydzielać jedzenia kotnej kocicy. Nie miałam też pojęcia kiedy maluchy przyjdą na świat. Stało się to 20 kwietnia, czyli w chwili znalezienia Whisky była ciężarna od tygodnia. Urodziły się cztery kociaki: rudy kocurek, dwie szylkretki i rudo-biały kocurek. Jedna szylkrecia nie przeżyła :placze:

Nie pierwszym zdjęciu - Whisky z 4-dniowymi maluchami, na dwu kolejnych (autorem obu jest Bonifacy) z kilkutygodniową Figą oraz z Braćmi B. czyli Biszkoptem i Bursztynkiem.
Whisky zadomowiła się na dobre, odchowała małe i została wysterylizowana. Postanowiłam, że już jej nikomu nie oddam. Została z nami również Figunia, a jej braciszkowie znaleźli cudowny wspólny domek.
Whisky, w chwili gdy ją przygarnęłam, zdaniem wetów miała niecały rok. Nie znam niestety daty jej urodzin i dla uproszczenia przyjęłam, że dzień znalezienia = pierwsze urodziny. Zatem dziś obchodzimy umownie siódme urodziny rudej
