Na razie nie ma kontaktu z innymi kotami. Zajmuje duży pokój nad garażem - moją pracownię.
Jest grzeczna, nie szpera w moich dokumentach


No i nie marudzi, że chce na dwór - to najważniejsze, bo nie znoszę kociego mękolenia

Kiedy pracuje przy kompie, Burasia kręci się wokół fotela i ociera się całym ciałkiem się o moje nogi, przy tym bardzo głośno mruczy.
Tak wiec Burasi jest u nas całkiem, całkiem.
A na działce .... zima i zimno.
Tony zalegającego śniegu. Jednego dnia odśnieżę drogę do altany, a drugiego znowu drogę zawali śnieg, aż po kolana i tak ciągle przebijam się przez te zaspy by nakarmić tylko dwa koty - Popielnika i Lolę.
Gdyby nie Popielnik, zabrałabym Lole do domu, a tak muszę dzień w dzień być na działce.
Puchacz gdzieś przepadł.
Mały Kowalski tylko od czasu do czasu przybiega.
A wczoraj pod bramą wejściową na działki pojawił się mały, sprytny buras. Futro miał zimowe, wiec na pewno mieszka na działkach. Dostał papu. Zjadł pospiesznie i pobiegł do siebie - przynajmniej mam taką nadzieję

I mam nadzieję, że dzisiaj już go nie spotkam
