W końcu wątek jest! Przedstawiam wam moje koty i zapraszam do komentowania i czytania
:
Moja pierwsza rezydentka to
Balbinka - ur. 02.2010, jest z nami od 1 kwietnia 2010 (fajna data
), trafiła do mnie z DT MartynyP, jako pierwszy zwierzak od bardzo dawna. To jedno z kociąt z tego wątku:
viewtopic.php?f=1&t=107730 Jest dzieckiem kotki prawdopodobnie domowej i wyrzuconej, która urodziła maluchy w sosnowieckim schronisku... Martyna zabrała je stamtąd wraz z mamusią jak małe miały 2 tygodnie, obecnie cała rodzinka ma domki. Pamiętam pierwsze dni zakocenia, trudno było się przyzwyczaić do małej, wszędobylskiej puchatej kulki która zrobi wszystko by zwrócić uwagę człowieka, poluje na twarz, ręce i nogi i gryzie w nos
Ale od razu pokochałam tego małego łobuza a takie zachowania tylko dodawały jej uroku na swój sposób, chyba większość z Was wie jak to jest z kociakiem
Później dorastanie, kształtowanie się charakteru, obserwacja jak rośnie, sterylka. Z małego kociątka wyrosła śliczna kotka, o gęstym, puchatym futerku i mądrych oczach. Często włazi na kolana i łasi się cicho mrucząc, ale charakterek ma: nie lubi brania na ręce czy miziania kiedy nie ma nastroju - potrafi wtedy drapnąć bądź gryznąć, ale nigdy do krwi. Jest trochę rozpuszczona, to kot dominujący ale w stosunku do Sezama nie jest agresywna. A jak głaskanie jej się znudzi po prostu schodzi z kolan i oddala się. Odważna i ciekawska, sęp kuchenny i żarłok, chętnie wita gości i zazwyczaj daje się wtedy miziać. Wysterylizowana. Uwielbia zabawę laserkiem i papierkami, czesanie szczotką oraz gonitwy z Sezamem. Bardzo lubi surowe mięso i często zjada je łapą
Najczęściej śpi na fotelu obrotowym, komodzie, fotelu w kuchni lub ze mną w łóżku - pod kołdrą lub na poduszce. Pożyteczna - poluje na muchy i komary. Znak szczególny - krótkie, powykrzywiane w różne strony wąsy.
Jako że mój ojciec uległ moim przekonywaniom co do drugiego kociucha, od 15.01.2010 jest z nami
Sezam - ur. 06(?).2010 - trafił do mnie z fundacji AFN, w której od kilku miesięcy działam. Urodzony w stajni w podrzeszowskiej wsi, trafił do fundacji wraz z braćmi - Pieprzem i Kminkiem. Na fundacyjnej kociarni dzikawy i nieśmiały, uciekał gdy człowiek się zbliżał, czasami jednak dał się pogłaskać i wziąć na ręce, podobno po długim czasie głaskania zaczynał mruczeć. Jednak wykazywał duże szanse na oswojenie, ale nie na kociarni, nie czuł się tam dobrze - m.in dlatego zdecydowałam się jednak na niego. Na początku pobytu u mnie, przez jakiś tydzień chował się w najróżniejszych kryjówkach w dzień, nocą wychodził zwiedzać mieszkanie. Nie obyło się oczywiście bez ssssssyczenia warrrrczenia i łapoczynów (raczej ze str. Balbiny) ale chłopak potrafił jej wytłumaczyć po swojemu by sobie nie pozwalała za dużo, nie zniechęcał się i szybko robił postępy - w ciągu pierwszych dni oswajania nawet spał ze mną w łóżku dwa razy, kilka razy nie uciekł gdy się zbliżałam, dał się wygłaskać i oczywiście się rozmruczał
Obecnie dalej jest boidupą, ale najczęściej tylko w stosunku do obcych - w przeciwieństwie do Balbiny gdy przychodzą goście chowa się. Ale można go przekupić jakimiś kocimi smakołykami
Domownikom daje się głaskać, czasem przychodzi sam i się mizia. Kot raczej uległy, spokojny, ale nie dał się zdominować Balbinie. Wykastrowany. Uwielbia bawić się dosłownie wszystkim, co wpadnie mu w łapki - piłkami, myszkami, papierkami, nawet kredkami czy ołówkami lub patyczkami do uszu
Podczas zabawy zupełnie się zatraca
Bardzo ciekawski. Lubi głaskanie po brzuchu, suchą karmę i surowe mięso. Do tej pory nie wie jednak do czego służy drapak, na szczęście rzeczy które drapie nie są specjalnie cenne
Śpi często na parapecie lub na łóżku.
Oba koty są w pokojowych stosunkach, często się bawią ze sobą, gryzą i łapoczynują na żarty ale dość rzadko można ujrzeć je śpiące przytulone do siebie bądź myjące się nawzajem. Ale można