Zadzwoniła wtedy do mnie pani Mirka- mam coś zrobić z tymi kotami. Mieszkanie komunalne, musi być opróżnione, ona kotów nie weźmie, ona nie ma pieniędzy, ona nie może, ona nie da rady....
Osierocone koty to:
Rudzia- 16 lat

Murzynka, 14 lat:

Zenobiusz, 5 lat:

Pimpuś Sadełko, 2 lata:

Zenobiusz to syn Rudzi, Pimpek- Murzynki.
Koty zapchlone, zarobaczone, zaświerzbione, weta w życiu nie widziały



Odpchliłam, odrobaczyłam, posterylizowałam, pokastrowałam, oridermyl zakupiłam.
Cudem znalazłam domy stałe dla Rudzi i Murzynki. Są jeszcze ludzie mający sentyment do starszych kotów.
Zenka i Pimpka nie miałam, gdzie upchnąć

A ja naiwna- dawałam



No i za moją kasę koty jedzą kitiketa, puszki Teo (WAS IST DAS,VERDAMMT

Formalnie jestem "właścicielką" tych kotów, bo mam ich książeczki zdrowia, na mnie są zapisane w Lecznicy. I za tak zaniedbane koty według prawa odpowiada właściciel, czyli ja..

Do Zenobiusza uśmiechnęło się Szczęście. Jest DOM STAŁY, gotów przyjąć go takim, jaki jest- zaniedbany i niedożywiony.
I to dom forumowy- u karoliny w-n, która adoptowała Sylwusia od satyrków.
Tylko co z tego, kiedy pani Mirka nie chce kotów oddać. NIE, BO NIE I JUŻ

Karolina była, widziała, poświadczy....
I tu proszę o pomoc.
Choć nie chcę się z babą szarpać i wolałabym sprawę "polubownie" załatwić, to mogę pojechać tam z policją i zabrać OBA koty.
Na Zenobiusza czeka już Domek. Nie mam za to co zrobić z Pimpkiem


U mnie przegęszczenie, chory Zdzicho, chory Pażdzioch, którego nie wolno denerwować (ma chore serduszko), remont w planach. Wszystkie "zaprzyjaźnione" tymczasy zapchane po sufit.
Przysięgam- nie mam z nim co zrobić....
Koty MUSZĘ stamtąd zabrać


Jeśli trafi się ktoś, kto zechce go przetymczasować lub przygarnąć na stałe- NATYCHMIAST zawołąm gliny i odbiorę chłopaków....
POMOCY!!!!!