najszczesliwsza pisze:I co u koteczki?
Pisałam, że łapka śmierdzi?
Jeśli nie to pisze teraz, ale chyba pisałam.
Czekamy do 16.00 - mam wtedy dzwonić do swojego Doktora żeby się umówić (musi sprawdzić co ma zaplanowane na dzisiaj - jakie zabiegi).
Także cokolwiek będę wiedziała po 16.00
Zatem do 16.00 nie ma co ze mną gadać bo chodzę po scianach oczywiście.
Do Malutkiej nie wchodzę, bo mi wstyd - patrzy na mnie z wyrzutem z powodu pustej miski.
TŻ dzwonił właśnie i mówił że rano jej troszeczkę nasypał "bo tak patrzyła" za co dostał opeer, ale tak naprawdę pomyślałam sobie że dobrze, to nie będzie taka strasznie głodna.
TZ uspojajał, ze tylko parę glutków to było, ale ja raczej obstawiam pół miski, cholender.
Pocieszam się, ze w brzuchu jej grzebać nie będą, a tak niedawno w jakimś czasopiśmie w poczekalni u weta ("Cztery łapy"?) wyczytałam, ze teoria o niejedzeniu przed zabiegami jest dyskutowana i nawet były jakieś tam argumenty; niestety nie przytoczę, bo się nie nadaję do myslenia.
Przy okazji; jest jeszcze argument w postaci głodującego zwierzęcia tak w ogóle...
Do 16.00 jescze 5 godzin.
Ale i tak wiem, że najgorsze będzie ostatnie 10 minut
