Oto niespodzianka

jest to kot, bardzo grzeczny i miziasty
żył na ulicy, plątał się między ludźmi, chodził do kotów, które żyją w takim drewnianym domu, przeznaczonym do rozbiórki. Chodził tam, bo te bezdomne koty sa dokarmiane przez dwie panie. Własnie jedna z nich zadzwoniła do mnie, prosiła o ratunek dla niego, bo jest b. ufny i była już świadkiem głupiej zabawy zgrai chuliganów. Prosiła mnie już dość dawno, ale jakos tak nie mogłam się zmusić do zainteresowania. Zawsze było coś innego. . . . .aż w końcu pani powiedziała mi że go złapała i zabrała do siebie, ale ma kota i ten też kot i bardzo sie biją. Trzeba ciachnąć powiedziałam, ale mąż pani sie nie zgadza. Powiedział, że w takim razie niech zyje na ulicy, ale z jajami. No i wrócił skąd przyszedł. Dziś nie wytrzymałam i pojechaliśmy po niego.
Zdjęcia nie pokazują jaki jest piękny - nie wiem dlaczego. U mnie na razaie jest b. grzeczny, bo siedzi na łóżku i tylko sie rozgląda. Nie chce jeść, ani pić, ani do kuwety. Na razie sie oswaja. Jest wielki i bardzo spokojny. Taki opanowany i bardzo przymilny. Po niedzieli umówię na kastrację i trzeba będzie mu poszukać extra domku. Na razie niech odeśpi tułaczkę. Ja go poobserwuję żebym wiedziała jaki jest.
Dziewczynki bawią się


