Wczoraj umarła Iva.........


Ivę zabrałam w marcu 2009 roku z opolskiego schronu i była najpierw na tymczasie u mojej mamy, a potem jak wiadomo było już, że jest bardzo chora zsotała rezydentką . Znaleziono ją kilka tygodni wcześniej na jakimś poboczu wychudzoną i wyniszczoną, wrak kota, same kości i to piękne kolorowe futerko. Boo77 zrobiła jej przed wyjazdem wyniki i okazało się, że parametry nerkowe są bardzo poprzekraczane. Myśleliśmy, że to m.in. od tego wyniszczenia, ale po zrobieniu usg okazało się, że nerki Ivy są bardzo, bardzo zniszczone. Wiadomo było, że długo nie będą działać, bo były juz naprawdę chore. Ale Iva na przekór wszystkiemu żyła u mojej mamy i może bardzo nie przytyła przez ten czas, ale pięknie wyglądała. Była z niej wielka, co prawda chuda, dziewczynka - gdyby nie ta chudość to przy 6 kilogramach i tak byłaby szczupła. Z czasem zrobiła sięz niej gadatliwa awanturnica, która nie dawała mojej mamie pospać długo, bo była zawsze z rana baaardzo głodna.
Wiadomo było, że żyła na kredyt i niestety też ukradziony czas się wczoraj skończył...........
Żegnaj moja śliczna, kolorowa panienko ......................