Hania dzięki, Dorcia żyją dobrze, wzięli 9 kota i są szczęśliwi, ostatnio dałam chyba z 5 kg Puriny, i to podstawa żeby raz na czas jakimiś chrupkami wspomóc no i żwirkiem, ale muszę ich odwiedzić, ale to po świętach, babcia była niedawno u nas, odwiedziła moją chorą mamę....
miałam iść spać, ale weź idź, w ogródku siedziałam po kolana w śniegu z pół godziny, zrobiłam prawdziwe ranczo, z dachem, podłogą, nawet ganek jest, tak żeby kicie wchodziły do domku nie bezpośrednio ze śniegu... wymieniłam sianko, tamto było wilgotne, pod balkonem moim niestety nawiało śniegu i nie ma schronienia, jak zniknie śnieg, to muszę coś wymyślić i opatulić płotek folią grubą budowlaną, a koło śmietnika byłam z jedzeniem i świecę latarką, a tam... Książe dziadków śpi na wytłaczankach od jajek, których kilka tam jest, suchutko, jedzonko stoi, jałowiec gęsty, okryty oblodzonym śniegiem istne iglooo.... szkoda tylko że ktoś moją stołówkę-domek wyrzucił.. ale zrobię nowy i postawię głębiej, mam pomysł...
byłam oczywiście u pani wet z Tygryską II już lepiej, kicia po raz pierwszy miauknęła, a tak do tej pory tylko syczała, albo wydawała pomruki, a to dlatego że miała chore gardło, i z tego powodu też nie jadła, i jeszcze ten ząb, dziś jak jadła, to widać, że z trudem przełyka....jeszcze jutro pójdę po pracy i potem będziemy podawać tabletki, a Mikrusek pana też chory, też trzeba będzie coś mu zaaplikować, kicha i ma taki nos zaklejony i oczka...jak wracałam od weta pan karmił kotki, szkoda że nie zrobiła fotki, zeszło się niezłe stadko....a pan karmi koty solidnie i bardzo dobrze,,,i reguralnie wychodzi dwa razy dziennie o tej samej porze....
ja też gotuję GAR: skrzydełka, wątróbka, trochę wieprzowiny, i marchewka.... i to będzie żarełko, które bije na głowę wszelkie puszki...
