Moderator: Estraven

Kot. Nie dla idiotów!


(stąd niska cena, bo w zamian bezcenna wiedza i doświadczenie)Marcelibu pisze:Była to pierwsza taka operacja na kocie w Polsce. I profesor się odgrażał, że opisze ją w "Przeglądzie wet". Wiecie, ile zapłaciłam za taką pierwszą w Polsce operację krtani? 65 zł. Zostałam policzona tylko po KOSZCIE leków. Z antybiotykami i p/bólowymi w strzykawkach do domu.
Marcelibu pisze:Po moich przeżyciach z ostatniej doby padam na twarz, jestem tak potwornie zmęczona (chyba bardziej psychicznie, ale i fizycznie - bardzo śpiąca, bo spałam chyba 2 godziny po ratowaniu i śmierci Tadźki. ), że ledwo co siedzę nawet.


Marcelibu pisze:Kochani, nie ma tracheostomii, jest zrobiona docelowa operacja!!!!!! Profesorem powiedział, że zrobił operację na zwłokach i.... cała sprawa działa. Podjęliśmy ryzyko, operacja trwała 2 godziny. Okazało się, że te chrząstki nalewkowe są u Meo bardzo wiotkie w ogóle, a do tego nie do końca wykształcone. Ale jakoś udało się to zrobić, choć w ogóle cala krtań jest wiotka, nie jest sprężysta, jędrna. Meo ma zrobioną tracheostomię i ma rurkę, ale tylko do czas wygojenia się krtani, zdjęcia szwów (profesor dobierał się do chrząstek od zewnątrz - czyli są szwy na szyi, szyja została przecięta).
Była to pierwsza taka operacja na kocie w Polsce. I profesor się odgrażał, że opisze ją w "Przeglądzie wet". Wiecie, ile zapłaciłam za taką pierwszą w Polsce operację krtani? 65 zł. Zostałam policzona tylko po KOSZCIE leków. Z antybiotykami i p/bólowymi w strzykawkach do domu.
Po moich przeżyciach z ostatniej doby padam na twarz, jestem tak potwornie zmęczona (chyba bardziej psychicznie, ale i fizycznie - bardzo śpiąca, bo spałam chyba 2 godziny po ratowaniu i śmierci Tadźki. ), że ledwo co siedzę nawet. A nocka dziś będzie z pilnowaniem Meo.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 10 gości