KOTka z KOTłowni- Lalunia odeszła - minęły trzy lata

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob gru 11, 2010 21:44 Re: KOTka z KOTłowni

myślę tylko o tej strasznej diagnozie postawionej przez weta (na zasadzie wróżenia z fusów, wiem)
no i nie wiem, czy potworna anemia u kota cofa się tak łatwo
(szczerze mówiąc łatwiej by mi było dbać o nią w domu, ale to jest out of disscussion - nie mogę jej wziąć w ogóle, a już na pewno nie, jeśli to białaczka - nie darowałabym sobie, gdyby coś stało się Lokiemu)
Wiem z forum jak ciężko znaleźć kotu dom - nie mam tu większych złudzeń; jedyne, na co sobie pozwalam w marzeniach, to myśl, że mogłaby siedzieć u mnie w pokoju w pracy w ciągu tygodnia - to nie jest kot żywiołowy i pewnie już nie będzie, chce tylko siedzieć w ciepełku i tulić się do ludzia
Może jak zyska wygląd "niestraszący", będę ją mogła wynieść z KOTłowni

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob gru 11, 2010 21:50 Re: KOTka z KOTłowni

może uda się, jak z tym psiakiem z Łodzi :)
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,8802 ... l_dom.html
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 11, 2010 22:02 Re: KOTka z KOTłowni

Łódź to w ogóle niesamowite miasto
Czytałam tu wiele wątków z Łodzi i okolic z podziwem i zdumieniem jak ludzie potrafią wykrzesać tyle energii do pomocy
Generalnie ze mnie jest głównie podczytywacz, nie myślałam, że zacznę się udzielać na forum, albo działać "w terenie" :-)

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob gru 11, 2010 22:14 Re: KOTka z KOTłowni

a ja pamiętam wielkie serca Krakowian, kiedy podczas powodzi ratowali schroniskowe bidy :)
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 11, 2010 22:26 Re: KOTka z KOTłowni

tak, powódź rzeczywiście zmobilizowała ludzi, część przygarnietych zwierzaków zyskała domy na stałe
Takie historie podbudowują
Co do Kici, nie ma co wybiegać za daleko w przyszłość, trzeba iść spać, żeby jutro się zwlec i pojechac do KOTłowni z rana, zanim kolejny portier-dobra dusza ofiaruje Niuni pół funta kaszanki na śniadanie
:-)

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 12, 2010 0:47 Re: KOTka z KOTłowni

To są dobre wieści, najważniejsze że koteczka ma apetyt, że je, jak się ją troszkę odchucha, trzeba zrobić badania krwi i testy, chociaż z drugiej stronie, u wycieńczonego kota zdarza się że wychodzi pozytywny wynik, a jak już kot wróci do formy, okazuje się, że wynik był błędny, prawda Marta :ok:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 12, 2010 7:38 Re: KOTka z KOTłowni

nawet lekki stan zapalny potrafi zafałszować wynik. Dlatego, jeżeli wychodzi test pozytywny, trzeba go powtórzyć po jakimś czasie. A 100% pewność daje PCR, jest troszkę droższy, ale za to pewny. Nasz Bono miał podejrzenie białaczki. Wylądował na kwarantannie, bo test wyszedł dodatni. NIby słaba kreska, ale ostrożności nigdy za wiele. Po miesiącu powtórzenie - test dodatni, ale nadal niepewny. Kolejne powtórzenie za 3 miesiące. Ale do niego nie doszło. Bo nasz (były) wet popisał się :| - Bono był świeżo po przeziębieniu, dzień po odstawieniu antybiotyku, węzły chłonne były jeszcze powiększone, a on stwierdził, że węzły są powiększone to nie ma co robić testu, bo na 100% jest białaczka. Wet z doświadczeniem, uważany (w tamtym czasie) za jednego z najlepszych w Skierniewicach. Wkurzyliśmy się i w Łodzi zrobiliśmy PCR. I wyszedł negatywny. Co prawda kontakt z wirusem Bonusek musiał mieć, ale poradził sobie z tym i jest zdrowym kotem
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 12, 2010 8:06 Re: KOTka z KOTłowni

Na to po cichu liczę, że stawianie diagnozy na oko okaże się i na wyrost
Niunia była też u najlepszego weta w mieście - ale ... ci najlepsi mają rzeczywiscie ogromne doświadczenie, więc uważają, ze mogą stawiać diagnozę w ciemno
I trochę to jest tak, że jak się przychodzi z bezdomniaczkiem, z "Kotem z przydziału" jak to nazwał, to lekarz z góry zakłada najgorsze i przedstawia niewesołą wersję, żeby opiekunowie za bardzo się nie nakręcali
W piatek, pojechałam do tej samej lecznicy po conva i przyjęła mnie żona tego weta - też sława w okolicy - internista i kardiolog - powiedziałam, że chodzi o bidę z kotłowni i ze potrzebuję conva i zapytałam jak najlepiej ją postawić na nogi i jaka karmę zakupić
I poczułam się, jakbym była małą dziewczynką, co znalazła kotka na podwórku i w tajemnicy przed rodzicami postanowiła go ratować; jakieś takie lekkie politowanie w usmiechu, czy coś
typu "o, zachciało się kobiecie pieniądze wyrzucać w błoto, a to pewnie i tak kot stracony" - zdumienie, że biorę od razu 2 saszetki, a nie jedną, bo to przecież drogie i w ogóle
Może trochę przesadzam, ale rzeczywiscie kot "niczyj", to kot lekceważony trochę
Hmm, do tego dochodzi kilka informacji o tym, jak dr S. stwierdził u kota białaczkę i proponował uśpienie, a białaczki nie było - odszczekuję - pomyliłam lekarzy, własnie dr S. ratował
Tak zdarzyło się i koleżance z pracy i naszemu portierowi Eduardo (u innego lekarza)- to podobnie jak u Bono, prawda?
Dlatego tak sobie cichutko mruczę do siebie, że nic nie jest przesądzone
Zaraz się zbieram i jadę nafutrować kicię convem i zabrać z szafy skarbonkę, bo idę na rodzinny obiadek, może wpadnie grosik :lol:
Ostatnio edytowano Wto gru 14, 2010 16:56 przez pozytywka, łącznie edytowano 1 raz

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 12, 2010 8:17 Re: KOTka z KOTłowni

niestety niektórzy weci traktują bezdomniaczki czy koty ze schroniska jak gorszy gatunek :(

Nasz były wet na szczęście nie proponował uśpienia, jakoś na tyle był "światowy", że wie, że z białaczką kot żyje tylko trzeba mieć na niego szczególne baczenie

Kciuki za KOTłowiankę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: miała kicia szczęście, że na takich wspaniałych ludzi trafiła :D
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 12, 2010 10:20 Re: KOTka z KOTłowni

Pozytywko, kocham ten watek.
Po czytaniu o kotach Krzywdzonych i pozbawionych nadziei, jest jak promien slonca.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 12, 2010 10:43 Re: KOTka z KOTłowni

conchita :)
Zaraz dodam jedno stare zdjęcie bokiem - zobaczycie jaka bieda była w piatek i dzisiejsze - wizualnie - nie ten kot!!! :D
wilczyca - nie chcę nadawać na tego weta, bo on własnie o tej bezdomniaczce naszej powiedział, żeby absolutnie nie usypiac, tylko dać jej dobrze pożyć, natomiast proponował eutanazję domowym pupilom - to dziwne, ale może uważał, że właściciel będzie się bardziej męczył niż kot
A zresztą, kto zrozumie, co po głowie chodzi wetowi?

Obrazek

o, tu jest bida w piątek - zapadnięte boki i zmierzwiona sierść

a tu dzisiaj:
Obrazek

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 12, 2010 11:14 Re: KOTka z KOTłowni

Obrazek

Obrazek

myziaj mnie
Obrazek

teraz sobie tu poleżę
Obrazek

czyż nie jestem piękna?
Obrazek

zostaję tu:
Obrazek
Ostatnio edytowano Nie gru 12, 2010 11:31 przez pozytywka, łącznie edytowano 1 raz

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 12, 2010 11:29 Re: KOTka z KOTłowni

mała do siebie dochodzi :ok:
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 12, 2010 11:51 Re: KOTka z KOTłowni

Pojechałam dziś do KOTłowni z dzieckiem (normalnie spałby do południa) - teraz siedzą w trójkę w kuchni i omawiają stan kotki (słysze zachwyty i użalania się TŻ-ta, który widział Małą w piątek i szczegółowe sprawozdanie, mojego syna z dzisiejszego poranka - córka zadaje fachowe pytania :D )
Zdaje się, że też wsiąkli - przynajmniej skończą się przytyki że ze mnie taka ciociakocia.
:lol:

Raport pokontrolny:
W kuwecie - siuśków 3 oraz normalne kocie balaski, chociaż odbarwione
w kącie - paw z saszetki mięsnej, ale podejrzewam, że dostała zimne z lodówki, albo pociągnęła ją ta wędlina, co ją wczoraj dostała od Mr Eduardo
conv - zjedzony, "mleczko lecznicze" dolane do miski, więc pewnie było upite
Dziś jest portier, co bierze ją ze sobą na górę i pozwala spać za swoimi plecami na krześle
Umówiłam się, że da jej saszetkę dopiero idąc do do mu ok. 16tej - poszedł na dół, zobaczył gdzie co zostawione, żeby czegoś nie pomylić.
Rano wszamana cała porcja gęstego conva, druga porcja zostawiona na talerzyku na lunch.
Kicia wymyziana przez mojego syna i obfotografowana.
Zrobiła mu ten sam numer co i mnie - wystraszył się okropnie przez chwilę - uwaliła się na podłogę i przewalała z lewa w prawo, żeby dać do zrozumienia, że życzy sobie głaskania po brzuszku
Widać, że się czyściła, bo zlizała strupa na łapce, widać rankę, ale czystą, może już się goi (na to dawał wet penicylinę)
Chodzi z ogonem do góry i ostrzy pazury jak ta lala o wykładzinę.
Czy Lala będzie dobrym imieniem?

Własciwie skończył mi się conv, kupiłam 2 saszetki, bo wetka powiedziała, że jedna starczy mi na 4 dni - jak ona to sobie wyobrażała - nie wiem.
Ona w ogóle z powątpiewaniem podchodziła do tego, że kot to będzie chciał ruszyć.
Tymczasem Lala je jak ta lala i prosi o więcej.
Zamówiłam na zoologicu, ale przyjda pewnie najwcześniej w środę :?
Może pan B. zechce podskoczyć w poniedziałek i wepchnąć się znów bez kolejki do gabinetu i dokupić ze 2 kolejne saszetki.
Zdaje się, że trzeba będzie się przelecieć po piętrach ze skarbonką :D bo potrzeby nam rosną razem z kotem :D
Ostatnio edytowano Wto gru 14, 2010 16:57 przez pozytywka, łącznie edytowano 1 raz

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 12, 2010 11:58 Re: KOTka z KOTłowni

Lala, Laleczka, Lalunia :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Poucz jeszcze panów, żeby przed podaniem koteczce jedzonka z lodówki wyjęli z godzinkę wcześniej, żeby nie było takie lodowate, bo może doprowadzić do stanów zapalnych układu pokarmowego

A ja mam taką cichą nadzieję, takie cichutkie marzenie ale nie powiem, przyznam się, jak się spełni ;) :ok:
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia, Meteorolog1, MonikaMroz, puszatek i 12 gości