ja znowu o mojej obsesji
Saszka, który jest kotem-ciapą, dziś jak nic wypadłby (a raczej wyskoczył) przez okno. Oczywiście - gdyby nie siatka.
To było tak...
Sasza spał mi na kolanach a okno otwarte było na oścież (ach - pogoda wiosenna, cudna po prostu...) i w pewnym momencie na parapecie wylądował gołąb i ten mój ciapowaty, nieskoczny Sasza, jak wyskoczył z moich kolan W wielkim pędzie wpadł na parapet i głową zarył w siatkę. Gdyby jej tam nie było, zbierałabym Saszę z ziemi, trzy piętra niżej.
Dobrze mieć w oknie siatkę