Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 12, 2010 22:29 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Perełka ma swojego Opiekuna Wirtualnego w Vivie!.

Obrazek-Obrazek-Obrazek
Obrazek-Obrazek-Obrazek


Perełka juz niestety bez Tuptusia... :( W tym miejscu sa jeszcze dwa inne kocurki. Bardzo spokojne i łagodne. Jeden z nich to Duży Miś. Pięknie sie odpasł, a był dość słabowity i watły. Mam jedno zdjęcie, które udało mi sie zrobić na szybko.Ogólnie nie jest bojażliwy, a nawet pieknie sie łasi jak nakładam jedzonko, ale nie przepada za aparatem.Perełka uwielbia rybkę i dobra suchą karmę.Lada moment, być moze jutro biore się za wymianę kocyków w tym miejscu. Chcę tez dołożyć podwójną cieplutką sypialnię.Zimą jest tam dosć chłodno, bo mocno ciągnie od jeziora no i klimat jesienią w takich miejscach jest bardzo wilgotny.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 12, 2010 22:43 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Duży Miś. Kotek nigdy nie prezentowany na wątku.

Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 12, 2010 22:52 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Blusia i kotek od Blusi. Chwilowo nie znam jeszcze płci. Drugi kociak maści krówka, niestety zaginął kilka dni temu i nie mogę ustalić , co sie z nim dzieje.Obszukałam teren, przepytałam Ludzi i nic.

Blusia to kotka po prawej stronie. Jak widać kociaczek, po lewej, juz spory i tłuściutki. Za chwilke zamieszczę wczorajsze zdjęcia z montażu ich cieplutkiej sypialni.


Obrazek-Obrazek-Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 12, 2010 22:55 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Piękne, tłuste i lśniace futra :D
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pt lis 12, 2010 22:57 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

A tutaj Biedroneczka sobie zajada ze smakiem.Biedroneczka - Opiekun Wirtualny w Vivie! ALICJA Borgelt

Obrazek-Obrazek-Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 12, 2010 23:18 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Celinka z Tęczy.

Obrazek-Obrazek-Obrazek
Obrazek-Obrazek-Obrazek
Obrazek-Obrazek-Obrazek



Celinka to jedyna kotka z Parkingu na Tęczy która przeżyła koszmar minionej jesieni i zimy. W styczniu zginęla dwójka jej dzieci. Czarny kocurek i wysterylizowana kotka krówka o imieniu Celinka Bis.Ciało Celinki Bis zostało wraz z ciałkiem jej braciszka oraz Murzynka, który chorował i dla którego prosilam o Pomoc, ukryte pod drzewem. Nie można było pochować ciałek ze względu na silny mróz. Po trzech dniach z ciałek pozostał tylko....strzęp ogonka Celinki Bis.

Celinka to stara kotka. Ma tylko cztery zęby. Została wysterylizowana w ubiegłym roku wiosna, wraz ze swoja córką Celinką Bis. Celinka i kilka innych kotkow żyło na Parkingu, gdzie korzystały ze styropianowych budek. Te budki przyniosły im smierć. Celinka została zabrana, kiedy straciła ostatnie schronienie, czyli stos gałęzi i desek, w których sie ukrywała.To kotka , która dobrze aklimatyzuje sie w stadzie. Równie dobrze zaaklimatyzowała sie w warunkach domowych i przez kilka dni tylko spała. Nigdy nie było problemów kuwetkowych czy innych. Uwielbia gotowana rybke i często mi przeszkadza, kiedy obieram rybę z ości.Czasem pomarudzi chwilke na otwartym oknie, popatrzy na siatkę, ale chwile potem układa sie z radościa na ciepłym, suchym posłaniu.Kiedy jest zimno i pada, wcale juz nie wchodzi na okno , tylko zawija sie w kłębuszek w ciepłym miejscu.

Poniewaz kotka została chcac nie chcac moją rezydentką, została tez wycofana z Adopcji Wirtualnej. Mam nadzieję ze Opiekunka śledzi watek. Postaram się tez wysłać stosowne pw z pytaniem o dalsza decyzję
.
Ostatnio edytowano Sob lis 13, 2010 0:20 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 0:00 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Agatka z Tęczy.

Obrazek-Obrazek-Obrazek
Obrazek-Obrazek-Obrazek
Obrazek-Obrazek-Obrazek

Kolejna kotka z Tęczy. Przypadek Agatki o tyle bardziej drastyczny, ze była to kotka zupełnie oswojona.Taką kotką była Tosia, Roxanka i inne...które zginęły brutalną, bezwględną śmiercią w cierpieniu. O tym że była to śmierc bardzo bolesna, świadczą resztki wydalin, pod ogonkami zmasakrowanych ciałek.

Agatka zaginęła na Tęczy zimą.W grudniu. Kiedy się nie pokazała przez cztery dni, mimo moich głośnych nawoływań, byłam pewna że zginęła tragicznie.Brodziłam w śniegu po kolana licząc ze jakoś uda mi się ja wywołać, gdziekolwiek jest.Piątego dnia zobaczyłam, jak coś brodzi po śniegu w moim kierunku. Wiał potworny wiatr. Była zamieć śnieżna, a moim oczom ukazała sie żywa Agatka. Poryczałam się, uklękłam Dziękując Bogu ze kotka żyje.Wzięłam ja na ręce.Wtuliła się mocno. Była lekka, czyli nic nie jadła ze strachu od kilku dni. Przemarznięta.Wiotka. Trzęsła się i miała okropny strach, a zarazem smutek i beznadziejność w oczach. Nie zastanawiając się długo, zapakowałam Agatkę do szmacianej torby, w której miałam wcześniej jedzenie dla kotów. Wiaderko wypakowałam i tak brnęliśmy do domu w śniegu. Ja ryczałam, a Agatka w tej torbie nawet się nie poruszyła. Zamknełam zamek bo myślałam, że coś sie będzie dziać po drodze. A ona ani drgnęła. Przytuliła się tylko w tej torbie, do mojego boku i tak szlismy, ona grzejąc się moim ciepłem.W domu przez wiele dni spała. Spała i jadła. Miała w oczach ulgę.Ulgę że już nie musi się bać....

Kotka została wycofana z Adopcji Wirtualnej już wówczas, kiedy na Tęczy zaczęło się bardzo żle dziać. Zanim jeszcze trafiła do mnie. Opiekun Agatki zaprzestał wspierać ją i Swoje koty już w sierpniu.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 1:20 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Sonia z Tęczy.

Obrazek-Obrazek-Obrazek
Obrazek

Kolejna kotka ocalona z Tęczy, bez szans na przetrwanie w tamtych warunkach.To co prawda pół dzika kotka, jednak staruszka. Po sterylce aborcyjnej, byłam zmuszona wypuścić ją dość szybko, bo niestety odmawiała jedzenia w klatce, jak i nie potrafiła korzystać z kuwetki. Sonia dość długo dochodziła do siebie po sterylce.Była ogólnie wątła,a przede wszystkim już staruszka. Ten zabieg bardzo mocno ją osłabił, chociaz wyjścia nie było. Liczyłam na dłuższą rekonwalescencję, ale niestety kotka odmawiała współpracy. Sonia to raczej kotka samotnica.Jadła tylko w towarzystwie drugiej staruszki, czyli Tosi, która zginęła tragicznie. Do dzisiaj myślę o Tosi i o tym że nie zdążyłam jej uratować. Nie wiedziałam....Nie przeczuwałam takiego zagrożenia.Tosia równierz przeszła sterylkę aborcyjną i długo po niej ,u mnie dochodziła do sił. Była jednak oswojona. Nawet nie trzymałam jej po zabiegu w klatce. Bez zastrzeżeń jadła, korzystała z kuwetki.Miałam jednak wrażenie po pewnym czasie, ze jest smutna. Zwróciłam jej wolność z myślą zabrania przed zimą. To była najstarsza kotka na Tęczy....Nie zdążyłam.
Odkąd zginęła Tosia, Sonia się bardzo zmieniła. Wyczuwałam że czegoś bardzo się obawia.ten strach wyczuwało się u wszyskich kotów na Tęczy.Pracownicy porządkujacy Tęczę zaprzestali wtedy wyburzania altanek, ze względu na błoto i padające obfite deszcze. Jednak wrócili z nastaniem mrozu, czyli w grudniu. Wtedy zaczęło się masowe wyburzanie kocich schronień. Wtedy kiedy koty, potrzebowały ich najbardziej.Kiedy runęła altanka Soni, kotka zaginęła. Nie było jej trzy dni. Jednak potem się pokazała i wiedziałam, że znalazła nowe schronienie pod legarem altanki.Spadł wysoki śnieg. Wiedziałam, że żeby ocalić Sonie, muszę użyć pułapki. Nie bardzo było jak w tamtych warunkach. W tym samym czasie zaginęła Agatka, której szukałam. Szukałam też innych kotów, po których ślad zaginął wszelki.
Pewnego dnia Sonia wcale się nie pokazała.Nie było jej dzień, drugi trzeci, czwarty, piąty, szósty......Byłam pewna że już nigdy nie zobaczę Soni. Byłam zła na wszystko. Na Pracowników na Tęczy, na pogodę, na to co się tam dzieje. Byłam wściekła i załamana.
Po tygodniu spod sterty gałęzi usłyszałam cichutki pisk.Śnieg był tak wysoki, tak wiało w otwartym terenie, że Sonia wyszła spod zaśnieżonej sterty gałęzi i się przewracała.Wzięłam Sonię na ręcę bez zadnego problemu, a ona się skuliła w sobie. Cała dygotała. Ważyła jak piórko.Zapakowałam do torby, jak Agatkę .Po powrocie do domu dalej leżała w torbie skulona.Spała prawie dwa tygodnie, w bazie pod fotelem. Wyścieliłam jej grubym kocem. Obawiałam sie o inne koty, jak zareaguje, o sprawy kuwetkowe. Kotów raczej unikała. Kuwetka bez zastrzeżeń o dziwo została szybko opanowana. Z jedzeniem równierz bez żadnych problemów.
Sonia czasem ma fochy. Na Tęczy też miała.Czasem bez powodu waliła koty, jak popadnie. Odpędzała od jedzenia. Lubiała porządzić. Teraz w domu czasem przywali, czasem ktoś przywali jej. To akurat zdjecia chyba z września. Sonia z zadrapanym noskiem. Ale nosek juz dawno zagojony i jutro postaram sie zrobic świeże zdjęcia.Sonia pozwala się głaskać i popieścic troche przy jedzonku. Nie za dużo, bo nie przepada za tym.Podobnie jak Celinka ma tylko 4 ząbki. Babuleńka Sonia.....

Sonia została wycofana z Adopcji latem ubiegłego roku, po tym jak Opiekunka Wirtualna zaprzestała ja Wspierać.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 1:32 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

To zdjęcie Soni z czasów, kiedy żyła na Tęczy. To zdjęcie znajduje się równierz na 1 stronie wątku.Przy powiększeniu wyraznie widać blizny po zadrapaniach na nosku. Zatem bojowa Babcia i tyle. :ryk: Moja kicia Babunia też taka była....

Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 1:34 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

taizu pisze:Piękne, tłuste i lśniace futra :D


:1luvu: :D
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 10:23 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Same kocie pięknisie :1luvu: i kto by pomyślał patrząc na nie, że żyły w tak ciężkich warunkach i cudem uniknęły śmierci..
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob lis 13, 2010 10:53 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

skarbonka pisze:Same kocie pięknisie :1luvu: i kto by pomyślał patrząc na nie, że żyły w tak ciężkich warunkach i cudem uniknęły śmierci..


Skarbonka.Koty miały tam, w czasie kiedy do nich trafiłam zimą dwa lata temu , bardzo dobre warunki. Masa schronień . Opuszczonych altanek,wyposażonych altanek. Fakt kreciło się tam duzo różnych, grabili, podpalali, zbierali złom.W altankach koty miały tapczany, fotele, szafki, różnego rodzaju stryszki. Zima 2008 roku nie zginał żaden kot. Kiedy do nich trafiłam, potrzebowały tylko dużo jedzenia. Były zagłodzone, nie jadły od dwóch tygodni, bo Karmicielka złamała nogę. Dowiedziałam sie o tym fakcie od Bezdomnego z Tęczy w sklepie. I poszłam tam, w zimny styczniowy dzień.Koty łapały jedzenie w locie.Koty potrzebowały tez sterylek, które rozpoczelam wiosna, sterylizujac stamtad prawie 30 kotek. Wiekszosć populacji to byly kotki.Prawie wszystkie zaciażyly juz na przełomie lutego imarca.

Juz zimą 2009 roku koty straciły wszelkie schronienia. Koczowały w stertach desek , po wyburzonych altankach. Wyburzanie i wycinanie drzew rozpoczeło sie w sierpniu 2008 roku. To w tym samym czasie zaczely ginać już pierwsze koty. Potem w grudniu i styczniu zginelo ich najwiecej.Ponad 20.
Stracily wszystko. Altanki,drzewa na które mogły sie wspiać. Na dzikim terenie. Na terenie gdzie klusowano i gdzie zyly inne dzikie zwierzęta, które zabijały aby przezyć.Przeżyły tylko najbardziej wytrzymałe, ostrozne koty.Takie w pelni sił, gotowe w kazdej chwili do ucieczki.Sonia, Agatka, Celinka to powolne kotki. Sporo przytyły po sterylce. Sonia i Agatka zupelnie nie potrafiły się dostosować do nowych warunkow. To znaczy zadnych warunków, bo warunkow na zycie tam juz nie było.Celinka trwała, póki trwała kupa gałężi, pod ktora siedziała. Kiedy sterta zaczęła maleć, bałam sie ze kotka zginie, bo tylko tam siedziała.Wtedy zadecydowałam o zabraniu jej. Sprzet który tam pracował umieszczałam na wątku. Sam widok był przerazajacy.
To samo dotyczyło też maluszkow, od kotek, ktorych nie udało sie złapać na sterylki. Czasu było zbyt mało na wszystko.Pomagała mi wozić na sterylki znajoma, jednak to ja łapałam, przechowywałam po sterylce i wypuszczałam.Opanowanie stada prawie 70 kotow w tak krótkim czasie było rzecza nie mozliwa. Nikt przez prawie 20 lat istnienia dzialek nie wysterylizował tam zadnej kotki. Pieć kotek zdazyło wtedy urodzić. Dwóch z nich wcale nie zdażyłam jeszcze poznać. Lucynke próbowałam łapać kilka razy na pulapke. Niestety.W czerwcu dowiedziałam sie ze podpisano ten przeklęty akt o likwidacji i sprzataniu działek. Rozpoczeło sie poszukiwanie maluchów, zeby nie zgineły pod maszynami, zeby nie przysypał je gruz w burzonych altankach.Maluchy trafiły do mnie.Te które udało mi się odnalezć W tym Lucynka ze swoimi dziećmi.Nie było Tymczasów, które chciałyby pomoc.Kociaki urosły. Są dorosłe, wysterylizowane.Zamieszcze zdjecia jak znajde chwile.

Ostatnio edytowano Sob lis 13, 2010 11:02 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 10:59 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

iza71koty pisze:
skarbonka pisze:Same kocie pięknisie :1luvu: i kto by pomyślał patrząc na nie, że żyły w tak ciężkich warunkach i cudem uniknęły śmierci..


Skarbonka.Koty miały tam, w czasie kiedy do nich trafiłam zimą dwa lata temu , bardzo dobre warunki. Masa schronień . Opuszczonych altanek,wyposażonych altanek. Fakt kreciło się tam duzo różnych, grabili, podpalali, zbierali złom.W altankach koty miały tapczany, fotele, szafki, różnego rodzaju stryszki. Zima 2008 roku nie zginał żaden kot. Kiedy do nich trafiłam, potrzebowały tylko dużo jedzenia. Były zagłodzone, nie jadły od dwóch tygodni, bo Karmicielka złamała nogę. Dowiedziałam sie o tym fakcie od Bezdomnego z Tęczy w sklepie. I poszłam tam, w zimny styczniowy dzień.Koty łapały jedzenie w locie.Koty potrzebowały tez sterylek, które rozpoczelam wiosna, sterylizujac stamtad prawie 30 kotek. Wiekszosć populacji to byly kotki.Prawie wszystkie zaciażyly juz na przełomie lutego imarca.

Juz zimą 2009 roku koty straciły wszelkie schronienia. Koczowały w stertach desek , po wyburzonych altankach. Wyburzanie i wycinanie drzew rozpoczeło sie w sierpniu 2008 roku. To w tym samym czasie zaczely ginać już pierwsze koty. Potem w grudniu i styczniu zginelo ich najwiecej.Ponad 20.
Stracily wszystko. Altanki,drzewa na które mogły sie wspiać. Na dzikim terenie. Na terenie gdzie klusowano i gdzie zyly inne dzikie zwierzęta, które zabijały aby przezyć.Przeżyły tylko najbardziej wytrzymałe, ostrozne koty.Takie w pelni sił, gotowe w kazdej chwili do ucieczki.Sonia, Agatka, Celinka to powolne kotki. Sporo przytyły po sterylce. Sonia i Agatka zupelnie nie potrafiły się dostosować do nowych warunkow. To znaczy zadnych warunków, bo warunkow na zycie tam juz nie było.Celinka trwała, póki trwała kupa gałężi, pod ktora siedziała. Kiedy sterta zaczęła maleć, bałam sie ze kotka zginie, bo tylko tam siedziała.Wtedy zadecydowałam o zabraniu jej. Sprzet który tam pracował umieszczałam na wątku. Sam widok był przerazajacy.


Teraz rozumiem wszystko, wcześniej mogłam się tylko domyślać bo przecież jestem tu od niedawna. Ten wątek śledzę codziennie to na ten sprzęt się nie natknęłam, ale potrafię sobie wyobrazić..
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob lis 13, 2010 11:05 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

Poszukam Ci zdjęcia sprzętu ,to sama zobaczysz. :|
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 13, 2010 11:06 Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż

iza71koty pisze:Poszukam Ci zdjęcia sprzętu ,to sama zobaczysz. :|

Chętnie. Powiem tylko,że serce mnie boli jak czytam o takich tragediach.. Nie wyobrażam sobie ile Cię to kosztowało widzieć na żywo :cry:
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 54 gości