» Śro lis 10, 2010 8:39
Re: STEFAN - odprowadźcie go myślami na TM jutro o 9tej...
Za chwilę jedziemy... jeszcze wczesniej postawimy Stefcia w transporterku na balkonie, na którym rządził, na pożegnanie... ucięłam dla niego piękną białą różę, jaką posadziłam wiosną. Jedyny pąk jaki nie przekwitł, jakby czekał na Stefa...
Nie mam nawet jego dobrego zdjęcia... teraz nie będę robić, nie chcę uwieczniać połowy Żelaznego Stefana Króla Podwórka. Chcę pamiętać jak wylegiwało się Wielkie Kocisko na trawce na słoneczku, jak podniosło łeb i powiedziało "miau", jak wywaliło brzucho do głaskania. Jak witał się ze znajomymi psami i straszył te niewychowane. Jak siedział i pilnował żeby każdy kot zjadł z mojej kuchni tyle, ile mu się należy, i żeby nie było awantur.
Stefan już wie... i bardzo chce iść. Odrywa mu się skóra z podniebienia, krztusi się, rano jak do niego poszłam wypluł kawał z siebie i popatrzył spod ledwo otwartych oczu.... i widziałam że ma dość.
Stefciu, przepraszam że tak długo, przepraszam za ostatnie 4 dni męczenia próbami dokarmiania.... I dziękuję za to "miau" które jeszcze zdążyłeś powiedzieć, zanim zrobiło się naprawdę źle...
Stefuś pójdzie do Gali, z którą się użerał o prawo do balkonu... której miejsce po jakimś czasie zajął, siadając w tym samym miejscu na parapecie, tak samo ocierając się o framugę.
Jak zapełnić pustkę po Wielkim Kocie?