» Sob lis 06, 2010 10:31
Re: Widzę. Czuję. Mam Duszę i Serce. Nas kotów jest dużo. Pomóż
Wstałam dziś skoro świt i poleciałam po zakupy, zeby potem mieć spokój. Mam trochę roboty w domu. Pogode mamy beznadziejną. Na Tęczy chyba wody będzie po kostki. Całą noc padało. Wczoraj padało pół dnia. Przejaśniło sie , wyjrzało słońce w południe i wtedy własnie przybyl Kurier z paczka od Wiory.Mam zablokowana chwilowo sprawe budek, co trochę mnie wkurza. Chciałabym mieć to juz z głowy i zeby kociaki miały. Pozyteczne roślinki do tworzenia zadaszeń teraz są całe mokre i potrzebny bylby choc jeden dzień lub dwa. Dni pełne wiatru i słonca. Wynegocjowałam schronienie dla Frani. Przedwczoraj myslałam o Wiorze i wczoraj - paczka!
Bezdomny z Teczy Pan Janeczek to człowiek z Wielkim Serduchem.To ten sam który powiedział mi wtedy o kociakach w altance do wyburzenia. Zauwazylam ze Frania próbowała sie wspiać do okienka na stryszku altanki, w której mieszka Pan Janeczek. Poniewaz koty na Teczy maja straszny kłopot, głownie zwiazany z ich bezpieczeństwem, starałam sie je ulokować i przyzwyczaic żeby zyły i mieszkały w poblizu trzech altanek Bezdomnych na Teczy. To nie jako gwarantuje im troche wieksze bezpieczeństwo. Tam staram sie stawiać budki, rozmieszczać schronienia.
Nie było Pana Janeczka. Wzięlam dwie długie deski i postawilam tak, aby Frania mogła sie jakos wdrapac na ten strych. Na drugi dzien spotkałam Pana Janeczka i Mu o tym powiedziałam , zeby nie myslal ze ktoś inny to zrobił.A Pan Janeczek nie dosć ze nie krzyczał, to jeszcze powiedział ze on tam postawi długa drabinę, to wtedy kicia wejdzie na pewno. Niezmiernie mnie to ucieszyło. Obiecałam nawet naleweczke na wyplate.Bo taki Sojusznik to dobry Sojusznik a kicia miała by naprawde dobre i bezpieczne schronienie. Wczoraj sie okzaało ze drabina jest troche przykrótka. Bo ja też musze tam przecież wejsć, zeby Frani poukładac jakieś legowiska. Szyby tam nie ma. Wiec trzeba jakiś koc przybić. Okienko jest trochę małe ale sie wscisne.No i nia ma innego wejscia na ten stryszek.Trzeba zatem podłuzyć trochę drabine. Cóż ktoś budował chyba zupełnie bez głowy.
Tak czy inaczej Frania bedzie zabezpieczona. Pan Janeczek mówił ze Frania tam na stryszku juz mieszkała, zanim drzewa wycieli. Widział jak sie wspinała po drzewie.Nie chce robic Frani przykrosci. Zabierać jana silę, bo ona niestety lubi to miejsce. To trudna kotka. Płochliwa, samotnica, zawsze je osobno. Nie przepada za towarzystwem.Moja działka to nie będzie dla niej dobre miejsce.Zawsze staram sie dostosować charakter kota, do tego co moge mu dać. Jeśli nie ma wyjscia musze kombinować na miejscu.
Generalnie martwia mnie z Teczy tylko dwie kotki. Jedna to Lisiczka. Martin ja zostawił i przeniosł sie do altanki Gospodarza. Tam teraz koty maja wycięta dziure na stryszek i Bezdomny który tam mieszka opowiadał ze sie lutują troche na strychu. Czyli jest dobrze. Wchodza tam.
Ale Lisiczka jest sama. Z dala od wszelkich altanek Bezdomnych. Sama jak palec i tylko ma drzewa i ta budkę. Druga kicia to Fifi. Mieszka w tych jeżynach, ale co to za zycie jak przyjdzie sniegu po kolana. Ani wyjśc, umyć .Bedzie siedziała jak ta myszka w norze. Myslę ze chyba nie będzie wyjscia i te dwie kotki zabiore do siebie na działke.Lisiczke będe musiała łapać na pulapke. Ale to dosć spokojna, zrownowazona kicia. Więc powinna dać rade. Fifi bede mogła zapakować recznie.Fifi też jest dosć spokojna, tylko ma troche respekt i czasem boi sie kotów. Na razie mam rekę na pulsie. Mam nadzieję ze nic im sie złego nie przytrafi i ze jak juz do mnie pojada to jakos sie zaaklimatyzują na działce. Sa wysterylizowane wiec z tym juz kłopotu nie ma. Mysle ze reszta kotkow powinna sobie na razie poradzic. Poki sa tam Bezdomni, poki jest jakis ludzki zapach, koty powinny byc w miare bezpieczne.