Powiedziałam Jej to, Gem

ale w pierwszej chwili to ogóle się wystraszyłam, że Ona wyrzuci gdzieś kotkę, albo coś. Miałam ochotę inaczej z Nią rozmawiać, ale ze względu na Shilę byłam miła.
Powodem oddania jest charakter kotki, podobno Pani nie jest w stanie już tego wytrzymać, nie śpi od roku itd...
Ona dzwoniła do mnie kilka razy ze 3, 4 miesiące temu, mówiła, że Shila stała się agresywna w stosunku do Samby, że nie daje jej nawet do siebie podejść, wyrywa jej kawałki futra. Kotki były wtedy dzień przed sterylizacją i pytała, czy przyczyną mogą być hormony. Powiedziałam wtedy, że może trochę złagodnieje, ale raczej nie ma wielkich zmian charakteru kotów po zabiegu. póniej znowu dzwoniła, że Shila wciąż jest agresywna. Dokładnie wypytałam czy nie było żadnych stresów, zmian przed tym, jak się taka stała i poradziłam zrobienie kotce badań kontrolnych, bo przyczyną może być choroba. Mówiłam też o kroplach, faliwayu, calmie. Prosiłam, żeby dokładnie opowiedziała o tym wetowi i może on jeszcze coś podpowie (przestrzegłam przed psychotropami).
Od tamtej pory była cisza do dzisiaj...
Dziś zadzwoniła z pytaniem, jak wygląda procedura oddania kota, więc powiedziałam, że jeśli to ostateczna decyzja to oczywiście ma takie prawo, ale chyba najlepiej dla kota byłoby, żeby pozostał u Niej do czasu znalezienia nowego domu. Na to biło stanowcze "nie". Pani po/w/i/edziała, że jeśli już podejmie ostateczną decyzję, to nie chce dłużej mieć u siebie Shili, bo nie wiadomo, jak długo by to było.
Cdn...