Przedwczoraj znalazłam Raisę w schroniskowym boxie, smutną, na miękich nóżkach- nie zareagowała na przysmak. Mogłam być tylko jescze 5 min. w schronie- więc chwyciłam ja na ręce i zaniosłam do budynku. Cały wczorajszy dzień Tula dzwoniła do schronu,ale się nie dodzwoniła, więc nie wiedziałam co się dzieje. Pojechałam i zastałam ją gdzie zostawiłam, czyli w budynku,i z wenflonem. Czyli coś dostała.
Wzięłam i ją do kliniki, by zbadać krew i mieć pewność co jej jest! I otóż ma babesziozę i mocno zaawansowaną anemię w związku z tym. Wyjeliśmy jej w lecznicy ponad tuzin olbrzymich kleszczy!! - lekarka była w szoku.
Czyli, wsadzono jej wenflon w schronie, ale raczej nie dotykano, bo one były wszędzie.. Tak czy inaczej przystałam na propozycję lekarki, by została przez 3dni w klinice/ kroplówki dostanie non stop by nerki nie stanęły; w schronie dostałaby coś między 7 a 14--- ale i tak będzie dym:).
Nie wiem tylko, jak ja ją odwiozę do tego betonowego boksu... Sunia ma 5 lat. W samochodzie jechała z tyłu i spokojnie wyglądała przez okno; nieustannie / jest w sposob niezwykły wdzięczna/ lizała mnie po rękach!!
Mamy 3 dni, pytajmy wszystkich,prośmy i znajdźmy dom dla tej cudnej istotki:)
Luiza - 607 288 759


