W Herbatnikowym wc zastałam dziś placek. Normalnie jak krowi taki. Tylko pachnący mniej sielsko

Po tym, co było wczoraj, spora róznica. Zdecydowanie miało to konsystencję stałą.. no, prawie

Ale można było podnieść łopatką.
Kupiłam dziś porcyjkę Trainera dla kłopotliwych żołądków. Spotkał się z niesamowicie entuzjastycznym przyjęciem. Jak Troja miała te swoje wymiotne kłopoty, kiedy wszystko z niej wyjeżdżało na podłogę, właśnie Trainer (zwykly jakiś) unormował sprawę z dnia na dzień. Wtedy po raz pierwszy moja mała żebrała o jedzenie... Teraz ma na mnie mega focha, bo ją skrzyczałam za wyżeranie z paczki, którą zostawiłąm na blacie, jak poszłam oporządzić 'batnika. Na uszach chodzi wokół puszki, w któej zamknęłam jedzenie.
Zobaczymy, może i na Herbatnika zadziała tak cudownie.
Próbowalam przed chwilą pobawić się z 'batnikiem zabawką na sznurku. Był bardzo przejęty, ale chyba... nie mial pojęcia, o co cho... Raz walnął łapą, ale raczej dlatego, że zabawka przejechała mu nad ogonem, a on tam wrażliwy. Nie lubi, oj nie lubi, jak go tam dotykać...
Idę teraz oporządzić siebie....