RudyiSrebrnyKot pisze:a mi się wydaje, że Urwis tyje na suchym...
Orijena nie lubi, kupiłam Acane i też nie bardzo... zobaczymy.
wydaje mi sie, że to nie jest dobry pomysł, by suche było cały czas... wtedy podjada z nudów, a nie tylko wtedy gdy jest głodny.
Powiem Wam jak to u mnie było. Gluś to obżartuch, w dodatku z genetyczną tendencją do tycia (okazało się, ze je tyle, co Kulka, a czasami i mniej, a tyje). I kiedy moje były np. na Royalu, to faktycznie co i rusz podjadały. Jak podstawiłam (na próbę, żeby sprawdzić, czy podchodzi) Almo, czy inną tego typu karmę - olały i odwróciły się ze wstrętem. Tak więc...
zabers pisze:… zaczęłam obmyślać szczwany plan i wtedy po raz pierwszy weszłam na podforum hodowlane. Do wątku „karmy”. „Matkodociebie”! Czego tam nie było: wyliczenia, zestawienia, rankingi, kaloryczność, skład – wszystko, czego dusza zapragnie. No tak, ale Dusza była tępa, więc … zaczęła od początku: wyliczenia, zestawienia, rankingi, kaloryczność, skład. Naładowana wiedzą Dusza poszła czytać o BARF-ie. BARF przerósł Duszę bardzo szybko, w rezultacie czego doszła ona do wniosku, że to „wyższa szkoła jazdy”(w dodatku wyjątkowo niebezpieczna dla stanu psychicznego Duszy). Ale! Dusza jednak coś dla siebie znalazła i postanowiła (sprawdzoną w „czasach słusznie minionych”) metodą „błędów i wypaczeń”, wcielić diabelski plan w życie. Biorąc pod uwagę stopień nieprzejednania pokemonów oraz ich niegasnącą płomienną miłość wzajemną, należało przyjąć jako aksjomat następujące założenia: 1. suche musi stać na stałe. Innej opcji nie ma, bo inaczej Gluś znowu postanowi włączyć opcję „jestem menhirem”. 2. Żadnych straceńczych prób karmienia osobno, bo wtedy oba włączą wyżej wspomnianą opcję i dodatkowo jeszcze ogłoszą bunt na pokładzie, 3. Za żadne skarby nie wolno się poddawać. Wyczytałam, że potencjalnie najlepszą opcją byłoby przestawienie pokemonów na Almo Nature lub pokrewne jedzenie. Oczywiście, pierwsze podejście do wspomnianej karmy było totalną porażką – pokemony stanęły, powąchały, po czym demonstracyjnie odwróciły się i strzepnąwszy z obrzydzeniem łapkami, oddaliły się z właściwym tylko sobie dostojeństwem w kierunku przeciw położnym do misek. Aha! Tu was mam, darmozjady. Bunt? Dobrze, to ja was, próżniaki, sposobem zajdę z lewej flanki.![]()
Poszłam do sklepu „zwierzęcego” i postanowiłam, że tym razem pan zza lady zarobi na swój ZUS.Problem z jakim musiał się zmierzyć był następujący: potrzebuję karmy, która jest lepsza od Royala, ale nie za wiele i jeszcze, żeby miała w miarę (ale w miarę!) kuszący zapach. Po długich rozważaniach, podczas których pan został gruntownie prześwietlony na okoliczność zapachu, składu, przyswajalności, jakości i kaloryczności, stanęło na Acanie. Przyniosłam i jak w instrukcji książkowej napisali, na początek dosypałam parę ziarenek. Pokemony zjadły. No to dobra nasza. Następnego dnia znowu, po tygodniu trochę więcej i tak aż do przewagi Acany nad Royalem. Skończył się Royal, została sama Acana. Pokemony jedzą. No to do sklepu i na nowo – męczenie pana: co jest trochę porównywalne do Acany? Stanęło na żółtym Orijen. Do domu i cały proces na nowo, aż do „wykończenia” Acany. Został sam Orijen. A pokemony… jedzą. Ostatnim etapem było z Orijena na Almo i teraz nie ma problemu. Suche stoi, pokemony wiedzą, że Duża nic innego nie da, przestały się obżerać do nieprzytomności, Glusik się wylaszcza bez głodowania, Kuleczka zdrowa, wyniki obojga rebeliantów modelowe, a ja otrąbiłam zwycięstwo.
(pozwoliłam sobie przekleić ze swojego, zamkniętego już, wątku. Z lenistwa, oczywiście

Dodam tylko, że jak przyniosłam Applaws - nie było już potrzebne żadne przestawianie. Dosypałam. Smakuje i jest "wporzo".