Nasza Kochana wiejska kotka Mazurka - za TM [*]

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Sob paź 16, 2010 9:34 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Super, dzięki! Akurat dziś będę to jej kupię. Jak Mazurka nie będzie mogła pić to my skorzystamy ;)
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Sob paź 16, 2010 10:34 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

taizu pisze: Nie chodziło mi o drapanie teraz, tylko o ta pierwszą ranę, na Mazurach. Teraz dostaje środki przeciwbólowe, ale moze to nie było wygryzienie przez zwierzę, tylko sama sobie wydarła to, co bolalo. Bo trochę dziwne, że miała dwie rany i nowotwór zaczął się robić w obu naraz..

Faktycznie dziwne. Zwłaszcza, że jeszcze na Mazurach rana goiła się dobrze.

9 sierpnia Jagoda* pisze:Koteczka dostała leki, p. zapalny i silny anybiotyk, chirurg oczyścił, na ile było mozliwe, ranę, z której sączy się ropa. Trzeba poczekać, aż zadziałają leki.
Ma niepokojąco twardy i duzy brzuszek, dzisiaj nie wypróżniała się, może to jest powód. Jeśli do jutra nie załatwi się, zrobią USG. Na oczko widzi.

10 sierpnia Jagoda* pisze:Rany kotki ładnie sie goją, widac, że dobrze reaguje na leki. Leczenie będzie bardzo długie, trzeba uzbroić się w cierpliwość.


W związku z tym ja mam pytanie gdzie obecnie Mazurka przebywa?
To znaczy pod czyją konkretnie opieką (że Fundacji Elpis to wiem)?
I proszę nie zrozumieć mnie źle ale po przeczytaniu całej historii jestem w głębokim szoku, ile ta Kicia się nacierpiała.
I nie potrafię sobie wytłumaczyć jak to się stało, że przez tyle czasu, tylu weterynarzy, którzy leczyli i konsultowali Mazurkę nie potrafiło sobie poradzić z taką raną. I uważam za skandaliczny fakt doprowadzenia do tego, że Mazurka ma zmiany w kościach spowodowane (jak sądzę) ropowicą.
Naprawdę uważam, że mimo specyficznego umiejscowienia i rozległości obrażeń, dysponując współczesnymi środkami - w tym specjalistycznymi opatrunkami - można i należało sobie poradzić.
Tymczasem, po dwóch miesiącach okazuje się, że kotka ma... nowotwór.

Powiem szczerze, że dla mnie to cud, że ona w ogóle jeszcze żyje, że nie doszło "w międzyczasie" do ogólnego zakażenia organizmu, tak długo czytałam o sączącej się z rany ropie.

Dlatego teraz chciałabym poznać dokładnie plan dalszego postępowania z tą biedną kotką. Z rozpoznaniem i zaleceniami dr Jagielskiego, z wykazem leków, ze wskazaniem kto konkretnie teraz będzie się Mazurką zajmował.
I proszę o wykonanie przynajmniej jednego, przyzwoitego zdjęcia pysia Mazurki. Żeby nie stresować wrażliwszych osób - może być zamieszczone w postaci linka.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob paź 16, 2010 10:37 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

pixie65 pisze:
taizu pisze: Nie chodziło mi o drapanie teraz, tylko o ta pierwszą ranę, na Mazurach. Teraz dostaje środki przeciwbólowe, ale moze to nie było wygryzienie przez zwierzę, tylko sama sobie wydarła to, co bolalo. Bo trochę dziwne, że miała dwie rany i nowotwór zaczął się robić w obu naraz..

Faktycznie dziwne. Zwłaszcza, że jeszcze na Mazurach rana goiła się dobrze.

9 sierpnia Jagoda* pisze:Koteczka dostała leki, p. zapalny i silny anybiotyk, chirurg oczyścił, na ile było mozliwe, ranę, z której sączy się ropa. Trzeba poczekać, aż zadziałają leki.
Ma niepokojąco twardy i duzy brzuszek, dzisiaj nie wypróżniała się, może to jest powód. Jeśli do jutra nie załatwi się, zrobią USG. Na oczko widzi.

10 sierpnia Jagoda* pisze:Rany kotki ładnie sie goją, widac, że dobrze reaguje na leki. Leczenie będzie bardzo długie, trzeba uzbroić się w cierpliwość.


W związku z tym ja mam pytanie gdzie obecnie Mazurka przebywa?
To znaczy pod czyją konkretnie opieką (że Fundacji Elpis to wiem)?
I proszę nie zrozumieć mnie źle ale po przeczytaniu całej historii jestem w głębokim szoku, ile ta Kicia się nacierpiała.
I nie potrafię sobie wytłumaczyć jak to się stało, że przez tyle czasu, tylu weterynarzy, którzy leczyli i konsultowali Mazurkę nie potrafiło sobie poradzić z taką raną. I uważam za skandaliczny fakt doprowadzenia do tego, że Mazurka ma zmiany w kościach spowodowane (jak sądzę) ropowicą.
Naprawdę uważam, że mimo specyficznego umiejscowienia i rozległości obrażeń, dysponując współczesnymi środkami - w tym specjalistycznymi opatrunkami - można i należało sobie poradzić.
Tymczasem, po dwóch miesiącach okazuje się, że kotka ma... nowotwór.

Powiem szczerze, że dla mnie to cud, że ona w ogóle jeszcze żyje, że nie doszło "w międzyczasie" do ogólnego zakażenia organizmu, tak długo czytałam o sączącej się z rany ropie.

Dlatego teraz chciałabym poznać dokładnie plan dalszego postępowania z tą biedną kotką. Z rozpoznaniem i zaleceniami dr Jagielskiego, z wykazem leków, ze wskazaniem kto konkretnie teraz będzie się Mazurką zajmował.
I proszę o wykonanie przynajmniej jednego, przyzwoitego zdjęcia pysia Mazurki. Żeby nie stresować wrażliwszych osób - może być zamieszczone w postaci linka.



Podpisuję się pod tym... ja mam wrażenie że zamiast być lepiej jest jeszcze gorzej o wiele gorzej :(

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob paź 16, 2010 10:46 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Ja też popieram tekst pixie65, informacje są tylko ogólne nie poparte żadną dokumentacją i brak zdjęć też mnie dziwi. My się tutaj przejmujemy i staramy finansowo pomagać więc proszę się nie dziwić, że prosimy o "twarde" szczegóły i rzetelne informacje. :ok: i ciepłe myśli dla kici
Ostatnio edytowano Sob paź 16, 2010 12:07 przez ewan, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 16, 2010 11:40 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Tak myślę, że jeśli to nowotwór, to przebieg jest zrozumialy - rakowaciejaca rana nie chce się goić, leki ograniczają tylko zakażenia towarzyszące, stan się stopniowo pogarsza, dochodzi do ropowicy.
Natomiast zdziwiło mnie, że nowotwór zaczął się równocześnie w dwóch ranach - pyszczka i ucha, i zastanawiałam się, czy to nie nowotwór był przyczyną rany (kotka sobie wydrapała silnie bolące miejsce), a nie jej następstwem. Czytałam o człowieku, którego tak bolało zainfekowane oko, ze je sobie wydłubał
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob paź 16, 2010 11:53 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Zeby tylko ja nie bolalo i nie cierpiala. Zdrowiej koteczko :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Terra50

 
Posty: 927
Od: Nie sty 31, 2010 18:18
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 16, 2010 12:10 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

taizu pisze:Tak myślę, że jeśli to nowotwór, to przebieg jest zrozumialy - rakowaciejaca rana nie chce się goić, leki ograniczają tylko zakażenia towarzyszące, stan się stopniowo pogarsza, dochodzi do ropowicy.

Taizu, ja bym nie chciała snuć przypuszczeń. Wolałabym dostać informacje "ze źródła". Miałam do czynienia z rozmaitymi ranami u zwierząt, ze zmianami od-nowotworowymi na skórze u człowieka i mniej więcej wiem jak to wygląda.
Można właściwie zadbać o ranę, nawet jeśli występują dodatkowe problemy np. cukrzyca.
Poza tym na początku, "sam z siebie" nowotwór nie boli.
Wydaje mi się więc mało prawdopodobne, żeby kotka dokonała samouszkodzeń pod wpływem bólu.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob paź 16, 2010 13:14 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Na początek, odnosząc się do postawionych to zarzutów, proponuję zapoznać się z wynikami badań, które nadesłał IDEXX.

Obrazek
Obrazek

Resztę informacji wstawię później, w tej chwili nie mam po prostu teraz czasu (wpadłam do domu na moment, nawet nie po to żeby zjeść obiad, a do kompa siadłam po telefonie z informacją, że ktoś znowu kręci aferę na wątku) bo poza Mazurką którą dzisiaj jak zwykle odwiedziłam (w lecznicy w Wieliczce, gdzie przebywa od paru tygodni co wyraźnie widniało przez cały ten czas w tytule wątku) mam m.in. na głowie dwa mioty kociąt ratowanych dziś na działkach i dwa psy, po które muszę jechać do Olkusza (ok. 100 km). Sobota to jedyny dzień kiedy mogę też objechać kilka innych miejsc, gdzie zwierzaki oczekują na dokarmianie i inną pomoc, więc wybaczcie ze nie będę w tej chwili go traciła na klepanie w klawiaturę, dzień jest teraz krótki, więc bardzo się spieszę.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Sob paź 16, 2010 14:40 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya nikt nie kręci afery, powinnaś od razu wkleić skan i po sprawie (jeszcze muszę sobie przetłumaczyć ale to później) ja myślę, że jeżeli jest wszystko czarno na białym od razu, to nie ma niedomówień bo wszystko jest jasne.Więc nie denerwuj się, to wszystko z troski o Mazurkę te pytania i dociekliwość, a nie sprawdzanie Ciebie - mam nadzieję, że to rozumiesz. Do kiedy Mazurka będzie w Wieliczce bo można ją odwiedzić i podrzucić kilka smakołyków.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 16, 2010 14:42 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Obrazek
Obrazek
Byłem dziś w lecznicy nie mogłem nie odwiedzić Mazurki
kotunia bardzo pogodna pragnie bliskości człowieka
pani doktor pozwoliła mi pogłaskać i chwile posiedzieć z kotunią
czuje się dobrze nie widać żadnych objawów choroby oprócz rany gojącej się
leżała cichutko w kąciku na mój widok wyszła i zaczęła się tulić

Rozpacz żeby tak pogodny kot tyle cierpiał :cry:
Obrazek
Obrazek Obrazek
MRUCZUŚ ,JULKA (*)

markopolo00

 
Posty: 1682
Od: Pt cze 27, 2008 19:02
Lokalizacja: kraków

Post » Sob paź 16, 2010 15:03 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Mam nadzieję, że przy tak troskliwej opiece cierpienie zostało zminimalizowane :(
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42283
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Sob paź 16, 2010 15:27 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Pilnie śledziłam losy Mazurki i jest mi bardzo przykro że jest taka diagnoza :cry:

ulak

 
Posty: 8
Od: Sob sie 28, 2010 14:57

Post » Sob paź 16, 2010 15:32 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

markopolo00 pisze:Obrazek
Obrazek
Byłem dziś w lecznicy nie mogłem nie odwiedzić Mazurki
kotunia bardzo pogodna pragnie bliskości człowieka
pani doktor pozwoliła mi pogłaskać i chwile posiedzieć z kotunią
czuje się dobrze nie widać żadnych objawów choroby oprócz rany gojącej się
leżała cichutko w kąciku na mój widok wyszła i zaczęła się tulić

Rozpacz żeby tak pogodny kot tyle cierpiał :cry:


Popłakałam się jak zobaczyłam te zdjęcia.

Ogromne pogorszenie w porównaniu z tymi pierwszymi zamieszczonemi przez (chyba) Jagoda* :cry:

Obrazek

Edit: poprawiłam linka bo IS coś zastrajkował
Ostatnio edytowano Nie paź 17, 2010 7:52 przez Amika6, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Sob paź 16, 2010 15:38 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

Kinya pisze:Na początek, odnosząc się do postawionych to zarzutów, proponuję zapoznać się z wynikami badań, które nadesłał IDEXX.
(...)
Resztę informacji wstawię później, w tej chwili nie mam po prostu teraz czasu (wpadłam do domu na moment, nawet nie po to żeby zjeść obiad, a do kompa siadłam po telefonie z informacją, że ktoś znowu kręci aferę na wątku) bo poza Mazurką którą dzisiaj jak zwykle odwiedziłam (w lecznicy w Wieliczce, gdzie przebywa od paru tygodni co wyraźnie widniało przez cały ten czas w tytule wątku) mam m.in. na głowie dwa mioty kociąt ratowanych dziś na działkach i dwa psy, po które muszę jechać do Olkusza (ok. 100 km). Sobota to jedyny dzień kiedy mogę też objechać kilka innych miejsc, gdzie zwierzaki oczekują na dokarmianie i inną pomoc, więc wybaczcie ze nie będę w tej chwili go traciła na klepanie w klawiaturę, dzień jest teraz krótki, więc bardzo się spieszę.

Jeśli prośbę o odpowiedź na konkretne pytanie ten "ktoś" nazywa "kręceniem afery" a Ty na dzień dobry strzelasz focha - to faktycznie, z mojego punktu widzenia coś jest nie halo.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob paź 16, 2010 15:47 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka - już po konsultacji w Warszawie

śledzę losy Mazurki od początku. diagnoza zwaliła mnie z nóg, choć tego można było się spodziewać :(
to wspaniałe i dzielne kocie serduszko.
jeżeli tylko zobaczycie, że kicia cierpi, nie bójcie się decyzji o eutanazji, proszę. takiemu kotu należy się od człowieka koniec bez męki i straszliwego bólu -godny. tego typu nowotwory są bardzo bolesne. jakie mamy gwarancje, że kicia nie odczuwa bólu? zwierzęta cierpią cicho, w milczeniu.
to taka ładna koteczka... :cry: to niezwykłe, jak wiele dla niej zrobiliście. jesteście wyjątkowymi ludźmi.

rakanna

 
Posty: 28
Od: Nie paź 10, 2010 21:39

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości