Pozostanę tu jeszcze najdłużej 2 tygodnie i wracam do Krakowa. Co stanie się z kociętami ? Dwa z nich to malutkie, jesienne, ten trzeci większy, wiosenny. Nie mają tu odpowiedniego schronianie przed deszczem i chłodem, nie mówiąc o śniegu i mrozie, ani warunków, żeby zdobyć coś do jedzenia. Przyjeżdżamy tu w zimie co dwa tygodnie i przywozimy suchą karmę, ale małe kotki nie wytrzymaja takich warunków. Teraz jest tu oprócz tych maluchów około 10-ciu dorosłych kotów. Zawsze było ich tu 3, 4 sztuki. Nie wiem skąd się ich teraz tyle wzięło Wygląda na to, że przypłynęły z powodzią.
Maluchy są prześliczne. Ten starszy jest cały czarny, ma tylko malutką białą muszkę i prześliczne, złote, wielkie oczy. Ledwo go dotknę, mruczy jak nakręcony
Z tych mniejszych jeden jest cały bury, a drugi białobury - ten też uskutecznia murmurando. Mają niesamowicie wielkie oczka.
Może znacie kogoś zaufanego, kto zechciałby dać dom tym maluchom.
Proszę, one nie przezyją tam zimy. Obawiam się, że już trudy jesieni będa dla nich nie do przetrwania.
Niestety na razie nie ma możliwości aby zrobić zdjęcia maluszkom.
Bardzo prosimy o pomoc osoby z Krakowa i okolic.