Przerobiłam naszych wszystkich wetów

Przedtem jeździłam do Bielska jak coś się działo, ale Tych dwóch super coś się nie dogadało z szefem i odeszli - niestety daleko bo dr Mirka do Zbrosławic a dr Artur gdzieś w opolskie.
Idąc oczekuję, ze umyje ręce, ubierze rękawiczki, wydezynfekuje stół, zbada kota - i tak tam było. Tu jedynie był termometr w pupie i zastrzyk.
Zresztą wszędzie do takich maluchów podchodzą - że i tak nie przeżyje .
Miałam kiedyś panią wet/ niestety nie żyje/ która do mnie przyjechała w nocy z małym persem i prośbą- niech go pani leczy po ludzku bo ja już nie potrafię

Przeżył moje poczynania- w podzięce użarł mnie w palec
Ja sobie kupiłam książki weterynaryjne plus kompendium leków wraz z dawkowaniem i wychodzę z założenia że to też ssak jak człowiek i wiele się nie różni, a mnóstwo leków dla zwierząt i ludzi to to samo. Tylko żeby nie móc ewent. robić kombinacji na zniżkowych receptach maja plakietkę weterynaryjną. Niczym się nie różnią , czasem tylko dawką w mililitrze.