Pilnie szukamy DT a najlepiej DS dla Blue!!! Pozostał sam na świecie. Z jego życia powoli odchodzą kolejni znani i bliscy. Bluś pilnie poszukuje przystani
Siedzi sam ,całkiem sam Bardzo się o niego boję i martwię .
Piękny BLUŚ :
ogłoszenie:
http://warszawa.gumtree.pl/c-Zwierzaki- ... Z222790411
Pilnie szukam DT lub DS.
kontakt do mnie 697-541-709
Modliłam się do każdego świętego bym nie musiała zakładać nigdy takiego wątku.
Wątku o kocim nieszczęściu, samotności i opuszczeniu.
Wątku, w którym liczy się na cud pozwalający godnie żyć kotom.
Otwockie osiedla. Na mojej klatce mieszkała tzw. kociara.Mieszkała bo miesiąc temu byłam na jej pogrzebie. Smutnym, samotnym pogrzebie. Siostra z którą była skłócona wiele lat , kilku znajomych i 3 sąsiadów.
Wiedziałam,ze zostały koty. Nie wiedziałam ile , bo kilka miesięcy temu SM wywiozła na wniosek ADM przy współpracy TOZ ok.20 kotów do schronu w Celestynowie. Wszystkie tam umarły.
Nie chcę źle pisać o umarłej, już nic jej nie pomoże. I nie chcę wyjaśniać i opisywać ile pomocnych dłoni odrzuciła. Samotna kobieta skłócona ze światem.
Okazało się,że kotów jest 4! Nie miałam kogo podpytać co z nimi. Poleciałam do administracji. Dowiedziałam się,ze sprawa została "załatwiona". Kotów już nie ma na tym świecie ,teraz tylko należy zdezynfekować mieszkanie.
Siostry już nie widziałam, choć na śmietniku były wywalone co jakiś czas stare cuchnące rzeczy ,meble, gazety... Sprzątanie.
W ten wtorek po przyjściu z pracy córka powiedziała,ze była jakaś starsza pani (siostra!) i prosiła o zejście do niej. Chciała bym jej pomogła zapakować kota do kontenerka
Zlazłam. I okazało się,że koty są!!!
Do kontenerka trzeba było upchać pięknego rudo-białego kota, który jechał na kastrację.Reszta jest ciachnięta. Moja koleżanka zawiozła i przywiozła ich.
Koty są całe, zdrowe, upasione , spragnione człowieka i głaskania.
Jest biało-rudy (najbardziej nieśmiały i najmłodszy) ok 2 lata.Piękny niebiesko-płowy 12 letni oraz 2 buraski (wiek niewiadomy). Wszystko wykastrowane chłopaki . Żyją w strasznych warunkach.Wśród śmierdzących resztek mebli, szmat i sterty gazet. Taka smutna ,straszna rzeczywistość. Tacy okrutnie samotni, bez imion.Mają cała klatkę przeciwko sobie. Lokatorom wydaje się,że z chwilą pozbycia się zwierza odór przestanie istnieć. Nie dociera ,że mieszkanie jest nim przesiąknięte. I koty nic do tego nie mają.
P.Ada(tak ma na imię siostra) przyszła potem na herbatę. Posiedziała i pogadała. Okazuje się,że wydzwania po fundacjach, azylach by znaleźć im domy, bezpieczne miejsce. Pyta znajomych, wetów, każdego kto chce słuchać czy kota by nie przygarnęli. Nikt nie che pomóc a w ośrodkach odmawiają lub nie podnoszoną słuchawki. Sama ma już u siebie kilka kotów i tych przygarnąć nie może. Jest stara i schorowana.Rodzina nie chce pomóc i jest za uśpieniem .
Usłyszałam w czasie rozmowy,że koty życia mają tyle, ile czasu ona sprzątać będzie mieszkanie. Do schronu ich nie odda. Zdaje sobie sprawę,ze tam nie przeżyją.
Kochani proszę o pomoc. Bardzo proszę.
Wiem, czas nieodpowiedni. Maluszków dostatek , bieda na każdym kroku czeka na kąt...ale nie pozwólmy im zginąć. Może ktoś ma kawałek wolnego serca, kawałek podłogi...
Nie wiem co mam jeszcze napisać. Płakać mi się chce jak o nich myślę. Są foty, tylko wgrać nie umiem. Zobaczycie w jak strasznych warunkach żyją i żyły.
Jednak koty wyglądają dobrze. Śmierdzą (trudno przy takim fetorze),są grubaśne i nadzwyczaj przyjazne. Pchały się do rąk, nadstawiały do głaskania, ocierały.
Proszę każda pomoc, radę, sugestie,pomocy w ogłoszeniach...
Sama nie dam rady.