sanna-ho pisze:widocznie ilość Dzikich Grzywek u Pixie musi być stała

Tylko żeby nie było, że znowu
się lansuję za pomocą starych, dzikich i paskudnych
Uzupełnię więc historię EmSi.
Jak już wcześniej gdzieś pisałam - jestem za usypianiem ciężko chorych, cierpiących,
nierokujących zwierzaków.
Kiedy więc zadzwoniła TCJ, że koło miejsca jej pracy, leży pod krzakiem i praktycznie nie reaguje na nic wolno żyjąca kotka, która stołowała się w pobliskim śmietniku - obie byłyśmy przekonane, że jedynym rozwiązaniem będzie eutanazja.
Nie wdając się w szczegóły - powiadomiona została Pani, którą opiekowała się tą kotką ponieważ uznałyśmy, że to ona ma prawo podjąć decyzję o eutanazji.
Obie z TCJ myślałyśmy, że kotka ma ciężką mocznicę i umiera.
Po wykonaniu badań okazało się, że nie ma wskazania do eutanazji: kot jest owszem - odwodniony, niedożywiony, zapchlony, zaświerzbiony, ma wszy, pełno strupów, łupież i oczywiście robaczycę.
Ale nie umiera.
TCJ podjęła decyzję o leczeniu zwierzaka.
Nie sądziłam, że w ogóle będę podejmować jakieś decyzje w sprawie tej konkretnej kotki.
Nie miałam takiego planu.
Teraz stało się tak, jak się stało - w jakiś sposób jestem za nią odpowiedzialna.
Ale jakby ktoś chciał się trochę polansować to - po sprawdzeniu warunków - chętnie udostępnię Obiekt.