Zadzwonila do mnie dzis ok 18.00 baba, ktora twierdzila, ze dzwoni, bo wiedziala ogloszenie (rzeczywiscie porozwieszalam kilka), ze JEJ KOTKA szuka domu, ze kotka, ktora znalazlam to jej kotka.
To ja najpierw spokojnie mowie, ze fajnie byloby gdyby mogla to udowodnic, a ona mi na to ze ma mnostwo jej zdjec jak byla jeszcze kociątkiem. Uciekla 1 maja, przez okno na 1 pietrze, ma teraz 10 miesiecy. I od razu z mordą do mnie wielką ze ja okaleczylam jej kota (w ogloszeniu byla mowa ze kotka zostala wysterylizowana), a ona chciala zeby kotka miala kociaki. ja od razu wyczulam ze rozmowa z ta osoba o tym ze rozmnazanie nie ejst dobre, to utopie, wiesz tak troche prymitywnie sie wyslawiala, i nie ukrywala ze kociaki chciala sprzedawac i ze zepsulam jej interes. ja jej na to ze uratowalam zycie kotki, bo inaczej by zginela, co z niej za wlasciciel skoro jej nie szukala. Podobno szukala.
rozmowa nie byla przyjemna, od slowa do slowa umowilysmy sie w parku, cos mi mowilo, zeby nie zapraszac jej do siebie, ze ona pokaze mi te zdjecia i wtedy bede musiala oddac jej kotke.
wlasnie wrocilam, przyszlo z nia 2 drabow, sama baba taka przekupnia w bazaru - choc staram sie nie ozeniac po wygladzie, ale tu idzie akurat w parze; rzeczywiscie miala wydrukowane zdjecia z jakiejs biby, gdzie byla widoczna nasza koteczka, nie ma żadnych wątpliwości. Strasznie sie poklocilysmy, ona ma pretensje ze kotka znaleziona - nie nalezala do mnie, nie mialam prawa jej "okaleczac", takiego kota trzeba oddac do schroniska, wtedy wlasciciele maja szanse odnależc. no ja zapytalam czy odwiedzali schronisko, oczywiscie odpowiedziala ze tak, ale ja w to nie wierze.
podobno- tak mowili - ze 2 lata od zagubienia zwierze jest wlasciciela, i ze ja zawlaszczylam kotke. tak im w schronisku doradzili (!!!!!)
generalnie ona chce kota z powrotem, albo moze mi ja sprzedac za 700 zlotych, bo i tak duzo wiecej stracila przeze mnie na kociakach. mowie jej ze gdyby nie ja to w ogole kotki by nie bylo, ale wiesz - argumenty w prożnię. Straszy mnie policją - ma moj nr tel (z ogloszenia), dojda szybko (mimo ze na karte to ejst zarejestrowany, bo jeszcze pol roku temu byl na abonament, tylko zniemilam forme platnosci), zreszta mowia ze szzybko sami ustalą gdzie mieszkam.
kurka wodna, nie wiem totalnie co robic, prawde mowiec gdybym miala kase to ym im zapalcila, i po sprawie, ale teraz - mowilam Ci z ezyje z niewielkich zlecen od czasu od czasu poki co - po prostu tyle nie mam.
czy znasz kogos kto byl w takim przypadku? nie chce/ nie oddam im kotki
siedze i kurka wodna płaczę
jeszcze kurka wodna rudy nie chce jesc, chyba go tez mordka boli, zarazil sie jak nic
nie wiem co robic
znasz mzoe kogos kto byl w takiej sytuacji, mzoe moglby doradzic
SKOPIOWAŁAM CAŁE PW JAKIE DOSTAŁAM CO ROBIC KOCHANI CO ROBIĆ ŻEBY KOTA NIE ODDAC CZY MAMY JAKIEŚ PRAWO ??/KOTKA JEST CHORA !
PORADZCIE PROSZE BO JESTEŚMY BEZRADNE
