Spróbuję zrobić mu jakieś ładne fotki wypasionym aparatem firmowym TŻ, bo te moje z komórki to takie sobie

no i żeby na nich nie spał, bo tym się zajmuje przez większość czasu

Póki co walczę z Tytusem żeby zjadł tabletkę odrobaczającą rozpuszczoną w mokrym żarełku. Niby miała być bezzapachowa

i bezsmakowa

a chociaż głodzę go już parę godzin, wystawiając mu tylko tą miseczkę z tabletką, to skubnie, poliże i odchodzi rozczarowany... może do rana zje po odrobince.
Józek podchodzi do niego i go wącha, stykają się noskami. Zero agresji z żadnej ze stron, Józek już nie fuczy, ale nadal pełen rezerwy. Natomiast gdy Tytus wskoczy do niego na łóżko, mija go blisko itp. już nie ucieka, toleruje go. Więc myślę że jest super, w końcu to dopiero czwarty dzień!
Ani się obejrzałam a mamy drugiego kota, nawet nie wiem kiedy to się stało. Najpierw szybka akcja z zabieraniem ze schroniska, a teraz konieczność szybkiej decyzji wydawać czy zostawiać... TŻ mówi że to dobrze, zamiast bez końca dywagować podjąć szybką decyzję i mieć rozmyślania z głowy... może coś w tym jest.
Mam wielką nadzieję, że ta pani która się interesowała Tytusem znajdzie sobie innego wspaniałego kota i będzie szczęśliwa z nowym członkiem rodziny
A i jeszcze wet powiedział, że Tytus ma wyjątkowo ładne zęby jak na 12 lat. A my zauważamy, co już wcześniej inni, że jest to kot z ogromnym zaufaniem do ludzi. Jakby ludzkie ręce kojarzyły mu się tylko z głaskami. Więc krzywdy od ludzi on raczej nie zaznawał... ciekawe dlaczego tak naprawdę go oddali?