Piszę,ponieważ znalazłam się w bardzo ciężkiej dla mnie sytuacji psychicznej.
Wczoraj wieczorem, tesciowa powiadomila mnie, ze w parku niedaleko niej od 2 dni w jednym miejscu leży kot.Jestem z Ostrowca Świętokrzyskiego i w niedziele w godzinach wieczornych raczej ciężko tu trafić na kogoś kto by mógł pomóc. Naszczęści 3 weterynarz do ktorego zawitalam, zgodzil się i obejrzał kotka.
Okazalo sie, ze ma uraz kregoslupa, przez co nie może stanac na tynich lapkach, zdarta skore
z ogona.Prawdopodobnie dostal czyms ciezkim od jakiegos zwyrodnialca, albo został kilkakrotnie kopniety

Naszczescie lekarz nie spisal go na straty, dostal dwa zasrzyki i w ciagu 3 dni ma sie okazac czy ma szanse
na powrot do sprawnosci. Przez kolejne dni ma dostawac te same zastrzyki. Niestety wet policzyl mi za jeden 65 zł,
poniewaz nie mam pojecia o anatomii ciala kota, ani nigdy nie bylam w takiej sytuacji,zastanawiam sie czy to normalne,
ze lekarz ani nie oczyscil mu tego ogona,ktory jest zdarty na pol i widac cala kosc;/ I czy w takiej sytuacji nie powinien
spuscic z ceny? Czy jeden zastrzyk faktycznie tyle kosztuje?
Nie byl on tez w stosunku do zwierzaka zbyt delikatny..
Wiem , ze w takich chwilach najwazniejszy jest czas, a nie chce zeby bylo zapozno,by pokazac temu kociakowi, ze istnieja też inni, dobrzy ludzie ,ktorzy nigdy go nie skrzywdza.
Chcialabym mu pomoc, w miare swoich mozliwosci, ale nie mam nawet pojęcia jak...
Błagam was , poradzcie mi cos, czy wet zachowal się ok?
i czy moge w jakis sposob zmniejszyc cierpienie tego kociaka?
Poki co siedzi odizolowany od moich pupilow w pokoju, w wielkim pudle zeby nie chodził, z kuweta, piciem i jedzonkiem.
Niestety będę mogła go zatrzymać tylko na czas leczenia, a pozniej chcialabym mu znalezc odpowiedzialnych wlascicieli,
a to też napewno nie będzie proste.. Mam nadzieje, że moge liczyć na Waszą pomoc.
Pozdrawiam, A.