Dziewczyny kochane - zasikane

- błagam o radę!!!!
Od trzech tygodni mamy w DT koteczkę, która okazała się być niestety kicią FELV+ (
viewtopic.php?f=1&t=109829). W związku z tym musi być odizolowana od reszty naszych kotów - przebywa przez ten cały czas w pokoju jednej z moich córek. Muszelka ma permanentną rujkę, której nie udaje się przerwać tabletkami - nie może być w tej chwili wysterylizowana, ponieważ ma bardzo wysoki poziom leukocytów we krwi i nie leczącą się infekcję kataralną.
Rozpoczęliśmy kurację immunostymulującą - być może - jeśli wyniki krwi po niej się poprawią (zbadamy za ok. 3-4 tygodnie), będziemy mogli zdecydować się na sterylkę.
A Muszelka w tym czasie leje.... - sika od początku w Julki pokoju na sofę, teraz już także na łóżko, przelane jest wszystko na wylot, pomimo folii, koców, narzut.... (ona chyba "zakopuje" po nasikaniu, bo koce są ściągnięte, folia podarta....

). O nastrojach w domu pisać chyba nie muszę - Julka załamana, w jej pokoju smród nie do wytrzymania, kupione miesiąc temu łóżko do wyrzucenia (

), TŻ wściekły jakniewiemco...
Kotka poza tym w nastroju co najmniej miziastym... (rujka!!!) - tuli się do nas, jak tylko wejdziemy, wdzięczy się i grucha - a nam piana z pyska....
Nie pomógł Feliway w kontakcie, nie pomogło spryskiwanie sofy i łóżka cytrynowym zapachem czy roztworem octu - dodam, że czasami siuuuu i zawsze qupal lądują w kuwecie - więc to nie niechęć do żwirku czy kuwety jako takiej.......
Zdaję sobie sprawę, że kicia jest samotna w tym pokoju - nas nie ma średnio 10-11 godzin w domu, a jak jesteśmy to też tylko urwane chwile możemy jej poświęcić. No w nocy Julka z nią śpi, chociaż już powoli w tym pokoju się nie daje....
Najgorsze jest to, że izolacja może być wieczna!!!! Liczę się z tym, że Muszelka może nie znaleźć innego domu - jako kot FELV+ i do tego sikający........
