Wczoraj po kolejnej ucieczce Pyzy doszłam do wniosku że powinnam ją oddac do domu z ogródkiem z dala od ulic ,gwaru i aut...
Bawiłam się z nimi na podwórku tz. rzucałam patyk ,4 dupki ganiały z ozorami do wierzchu Pyza w pewnym momencie zaczęła biegać jak szalona (lepsza w tym jest od terierów) w kółko po czym wybiegła na zewnątrz ,poleciałam za nią ,ona natychmiast skierowała się na ulicę i biegła wzdłuż jadących aut ,pod prąd ,biegła i nie reagowała na moje wołanie .
Po raz któryś przeżyłam horror nie do opisania .
Auta sie nie zatrzymały ,ona jak w amoku ,jednak skręciła na trawę i tamtąd ją zabrałam ...czemu tak robi?
dlaczego nie słyszy mojego wołania ?
Pyza to cudowny pies ,kocha mnie miłością przeogromną zresztą z wzajemnością ,a jednak reaguje jak reaguje
Co robić ?
dziś zamknęłam ją na ogródku pozatykałam wszystkie dziury ,płakała.