Dziewczyny, przepraszam, ze dopiero teraz. W drodze powrotnej, po odwiezieniu kocurów, dowiedziałam się, ze moja babcia jest w szpitalu, jakieś problemy z krążeniem, w związku z tym mama do mnie nie przyjedzie, bo babcia nie wyjdzie na święta do domu

i najpierw telefony, rozmowy z mamą, dziadkiem i samą babcią, potem musiałam wszystko posprzątać po kocurach, poodkażać i zanim sie zorientowałam już było po 22, wiec karmienie bezdomniaczków no i dopiero jestem.
Ale wracając do tej przyjemnej cześci dnia: rano pojechalam po Sedalin jeszcze do weta,kocury były przegłodzone od wieczora. Pingwin ładnie zjadł tabletke z sosikiem z tuńczyka, Czarny zastrajkował, chyba wyczuł coś

były próby skuszenia na śmietanke i inne smakołyki, nie znalazło to jego uznania

No wiec Czarny jechał bez tablety. W drodze problemów nie było zadnych, kocury grzecznie jechały (aczkolwiek Pingwin, mimo tabletki jakoś specjalnie spiacy nie był

), gorzej było przed wyjazdem z ich zapakowaniem do transporterów

Jakoś przeżyłam, ale co się namęczyłam, to moje, no i z pół butelki waleriany zużyłam
Dziewczyny, kocury trafiły do pałacu, dosłownie do pałacu

obiecałam, ze nie bedę zbyt wielu szczegółów podawać publicznie (szczególnie dot. miejsca, kontaktu itp. takie było życzenie tej pani, więc oczywiście muszę to uszanować), ale miejsce piękne! Ogromny teren, ogrodzony, cały kompleks budynków, baaardzo daleko od jakiejkolwiek drogi, 14 kotów (od dziś już 16

), chyba 10 lam, kilka koni uratowanych z rzeźni, konie rasowe, na codzień wiele osób, które pracują przy zwierzetach, ale dzis z powodu świat byli tylko właściciele, którzy tam mieszkają.
Koty wszystkie znalezione/podrzucone, wykastrowane/wysterylizowane, regularnie odrobaczane, odpchlane, szczepione. Karmione 2 razy dziennie (zwykle kurczaki

), oprócz tego cały czas suche. Mnóstwo zakamarków, pomieszczeń, które mają do dyspozycji.
Dla takich dzikusów, jak te 2, miejsce doskonałe. Na razie zostały zamknięte w 1 pomieszczeniu na kilka dni, zeby się oswoiły troszke z miejscem. Są razem, więc jest im raźniej na pewno

zostawiłam im też swoje kontenerki, żeby miały coś ze swoim zapachem i nie czuły sie tam zupełnie obco.
Naprawde o kolejne koty jestem zupełnie spokojna

dla nich to miejsce jest świetne, myślę, ze z czasem tam się zupełnie oswoją
Wybaczcie Dziewczyny, ze tak średnio rozgarnięta dzis jestem, ale myślami jestem w Słupsku dziś wybitnie.
Dziękuję Wam Wszystkim za życzenia

Ja również życzę Wam z okazji Świąt wszystkiego co najlepsze, radości i wiosny każdego dnia
ps. Małgosiu, Maciucha jest w 100% w moim typie, kocham burasy

buziaki dla chłopaka, ma być dzielny
