Moje koleżanki złapały tę kotkę na sterylkę. Kotka mieszkała na jednym z osiedli, została ciachnięta na prośbę karmicielki. Ma już kilka lat, nie jest już młoda. Teraz kotka w dużej klatce siedzi w piwnicy z oknem u naszej znajomej. Po kilku dniach dziewczyny powinny ją wypuścić z powrotem, ale nie chciałybyśmy tego robić. W tamtym miejscu niektórym mieszkańcom przeszkadzają koty i były przypadki trucia kotów. Ta jakimś cudem ocalała. Kotka jakoś kiepsko wygląda. Ma 3 powiekę, jest słaba, leży smutna. Może ma depresję, a może jest po prostu chora, trudno powiedzieć. Nie mamy możliwości trzymać jej w tej piwnicy w nieskończoność, diagnozować i leczyć w dobrej lecznicy. Kotka powinna znaleźć dom, najlepiej od razu stały.
Zważywszy na jej stan i dojrzały już wiek, może to być trudne. Nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć na jej temat. Nie mamy kasy na żadne testy na FIP czy FELV.
Przed przekazaniem kotki możemy ją zaszczepić na koci katar i pp.
Ogólnie jest kiepsko. Ostatnio dziewczyny ciachają sporo kotów i z co drugim jest jakiś problem, żeby wypuścić. Zwykle nie kończy się na sterylce, przed wypuszczeniem koty stwarzają problemy, typu zapalenie drug moczowych czy jakieś choroby skóry. Nie ma gdzie tych kotów trzymać i zaczyna to wszystko być bardzo stresujące.
Tola prawdopodobnie, jak nieznajdzie tymczasu na forum, to pójdzie do takiej pani, która mieszka pod Mińskiem i ma już ze 30 kotów. Była by wychodząca, nie wiadomo czy zaakceptują ją inne koty i czy ona zaakceptuje je. Poza tym u tej Pani kotka nie ma co liczyć na leczenie u weta. Zastanawiamy się, czy to nie lepsze rozwiązanie niż wypuszczenie jej tam skąd została zabrana.
To jest ta koteczka:
Może ktoś się zakocha w jej smutnych oczkach...