Blisko, blisko, coraz bliżej... Wyobraź sobie zabawę w chowanego, chyba pamiętasz, z dzieciństwa?
Ktoś zamyka oczy i liczy do dziesięciu, podczas gdy reszta uczestników
zabawy stara się znaleźć jakąś ciekawą kryjówkę. Gdy wszystkie osoby
zostają znalezione, zabawa się kończy. Dla Buki pobyt w schronisku był
niekończącą się zabawą w chowanego. Z tym że to zawsze Buka była
tą chowającą się po ciemnych kątach koteczką. Wyobraź sobie że jesteś
w takiej zabawie, i nie możesz znaleźć dla siebie kryjówki. Uciekasz w panice
a potem zwijasz się w kulkę jak jeż, z tym że zamiast kolców, stroszysz futro
Wydaje ci się że masz na sobie kolce, które uchronią Cię przed dotykiem
Ale w krainie ciemności wszystko ci jedno. Starasz się udawać kogoś,
kim w rzeczywistości nie jesteś. Mały aktorzyna ze spalonego teatru
który doskonale odgrywa swoją rolę, wręcz nauczył się jej na pamięć,
chociaż udajesz groźną postać - człowiek i tak dobrze wie, że to tylko pozory.
Bo ty przecież udajesz... Ty Chcesz zaufać, ale coś stoi na przeszkodzie.
Sztywniejesz ze strachu. I koniec bajki... bo ktoś dopisał inne zakończenie.

Przemyka się jak cień, pojawia się i znika, raz jest, a raz jej nie ma. Mimo to, z każdym dniem jest coraz bliżej i bliżej. Kogo? człowieka. Nie boję się go, nie boję... będziemy powtarzać te słowa... jak podejść czy nie podejść. Oto jest pytanie? tylko gdzie jest odpowiedź na nie? W schronisku Buka zawsze była niewidoczna/niewidzialna, raczej nie starała się rzucać w oczy. Po prostu się bała... popaćkany jajkiem kotek już nie musi się bać...
Kot widmo? a skąd. Będzie dobrze - zobaczysz malutka.Myślę, że nie ma narazie potrzeby stresowania Buki zabiegami. Fakt, przydałoby się wytrzeć te oczy, są jacyś chętni, hę?

O Cukierku będzie trochę później

Ostatnio edytowano Sob mar 27, 2010 1:57 przez
Cameo, łącznie edytowano 2 razy