Wróciliśmy od weta...W sumie ciężko powiedzieć jakie wiadomości mamy..Rana będzie smarowana jakąś maścią z antybiotykiem (nazwy jeszcze nie znam, zaraz lecę do apteki) przemywana nadal nadmanganianem... Wet powiedział, że jeśli się nie poprawi to być może będą musieli go jeszcze raz zszywać w tym miejscu ale najpierw musiałoby przestać się z tej rany sączyć...Aktualnie bardzo dużo z niej wycieka

Jutro najprawdopodobniej nie będziemy musieli jechać do weta pierwszy raz od 5 marca ...(bonciu ile ten biedak razy już był u weta

) dopiero w środę na zastrzyk i ocenę sytuacji. Kciuki potrzebne żeby się goiło.
(weci podczas operacji zrobili zdjęcie tego wrzodu pękniętego, poprosiłam ich żeby mi przesłali to zdjęcie to wam pokażę jakie okropieństwo miał chłopak w środku) ja cały czas piszę o Toffiku, że maluszek ale to tylko pieszczotliwe określenie

Chłopak jest bardzo dużym kotem

ważył przed operacją prawie 7kg a teraz 6,2 Także dlatego ten ogonek do cieniutkich nie należy
