Barney'ek jest wspaniały! Trochę broi, ale za to cały czas się bawi i reaguje, gdy się go woła, a gdy pokazuje się mu ręce w geście pogłaskania przebiega całe mieszkanie, byle być jak najbliżej. Najbardziej zadomowił się chyba ze mną i nie odstępuje mi na krok. Jest bardzo mądrym kotem

i rozumie, gdy się do niego mówi, ba nawet słucha!
Na razie są dwa legowiska, z czego jedno puste, bo Lady dołączy za tydzień. Na jutro jest umówiona na sterylkę, boimy się jak to zniesie, mamy nadzieję, że nie będzie się męczyć. Kotki taki zabieg znoszą gorzej od kocurów i jeszcze to zdjęcie szwów...
Dobrze, że Barney'ek będzie miał towarzystwo, bo za nic nie może się przyzwyczaić do bycia jedynakiem. ;P
Potrafi wejść do pokoju obok, gdzie nikogo nie ma i zacząć miałczeć i szukać innych kotów.
Barney ma już swoje nowe ulubione myszki i pluszaki, ale klei się jeszcze do tych starych, gdy jest zmęczony uganianiem się za nowymi.
Myślę, że dość szybko się przyzwyczaił. Gdy państwo jeszcze byli go do nas odwieźć to już zwycieczkował cały dom, a potem zajął się nami.
Miałam wrażenie, że pierwszego dnia (w niedzielę) nie mógł zrobić kupki ze stresu i był wzdęty.
Bawił się cały czas myszkami, tulił, dawał głaskać, a potem się najadł i zrobił sisi.
Bardzo szybko zasnął, u mnie, obok opatulony w łóżeczku i tulił się do mnie jak dziecko. Przykryłam go kocykiem, bo strasznie psikał.
Dziś psika już o wiele mniej i ranem przed 5 zrobił pierwszą kupkę. Późnym popołudniem drugą.
Dałam mu jego stare jedzonko i whiskasem osobno i sobie powybierał, nawet raz wymieszał i zjadł.

Jest naprawdę kochany, ale my się o niego cały czas boimy, by sobie czegoś nie zrobił.
Np. gdy się z nim bawię myszką, to tak się wygina, że powinien przewrócić się na plecy, ale zawsze na szczęście ląduje na czterech łapach.
Tylko zamiast drapaka używa naszych tapczanów, zwłaszcza mojego.
Bawiłam się z nim kwiatkiem przyczepionym do drapaka, ale drapać nie chce, chociaż według niego kwiatek pierwsza klasa.
Bawię się z nim również na około myszką, tak, że trochę drapie, ale i tak woli tapczany. No cóż, pomyślimy jeszcze jaki preparat kupić, który byłby przeciwieństwem do koci miętki i pryśniemy nim brzego tapczanów.
Zdjęć na razie nie możemy dać, bo wspaniałym nieszczęściem nam się cyfrówka zepsuła, bo wylały baterie.
Wkleimy ich setkę, gdy tylko da radę.
mimbla64- jeśli w tej wiad. było pyt. czy wszystko jest aktualne, to tak, nie miałam wyjścia, bo nie miałam jeszcze konta

)
ale dziękuję za świetne nakierowanie
